Follow the course of a burn.
Kolejny spacer szlakiem warszawskich strumieni nieistniejących, a raczej istniejących, ale pod ziemią, czyli po prostu skanalizowanych. Rzeczka Bełcząca (od „bełkotania”, „bulgotania”), wypływała z miejsca, które dziś znajduje się niemal w samym centrum Warszawy, a które kiedyś było bagnem. Po bagnie została jedynie nazwa ulicy, ale na pobliskim Pl. Grzybowskim mieści się skwer, na którym można sobie powyobrażać, jak to miejsce wyglądało dawno temu.

Skręcając z ul. Bagno w ul. Zielną, mijamy gmach PAST-y (Polskiej Akcyjnej Spółki Telefonicznej), pierwszego warszawskiego wysokościowca, o który w czasie powstania warszawskiego toczyły się zaciekłe walki.



Dalej rzeczka bełtała sobie w stronę dzisiejszego Pl. Bankowego. Ponieważ skanalizowano ją już w XVIII w., ślad po niej pozostał (być może) jedynie w nazwie ul. Żabiej (której też już nie ma, wchłonęła ją ul. Marszałkowska).



Jaki jest sens stawiania pomników na tak wysokich cokołach? Że to naprawdę Słowacki, trzeba uwierzyć na słowo, bo nie widać ani kawałka kołnierzyka.

Również nazwa tej ulicy wiąże się z rzeczką Bełczącą, bo znajdował się tu kiedyś punkt poboru wody pitnej ze skrzyniami piętrzącymi wodę, tzw. nalewkami.

Nie ma nic wspólnego z rzeczką, ale przyjemnie bełcze, więc może ją przynajmniej udawać.

Za Nalewkami dalszy przebieg rzeczki nie jest już zbyt jasny, więc końcówka spaceru była czymś w rodzaju „luźnej adaptacji”.






No i w końcu docieramy do Wisły:

Bełcząca kończyła swój bieg gdzieś w okolicach dzisiejszego Mostu Gdańskiego, a ja zakończyłam spacer pięknym zachodem słońca.
Go with a flow 🙂
PolubieniePolubienie
Cudownie dynamiczny wpis i opis.
PolubieniePolubienie