– Noc Saovine, noc strachów i upiorów… Lepiej po chałupach siedzieć. Całą rodziną… Przy ogniu…
W Noc Dziadów w chałupie więc siedziałam i czytałam (a dzisiaj skończyłam)…
…o kryzysie czytelnictwa…
Przez dłuższą chwilę przyglądał się obco wyglądającym znakom.
– Zapisany – stwierdził wreszcie autorytatywnie. – To są litery!
– Litery? – wrzasnął Kamil Ronstetter, blednąc ze zgrozy. – Zapisane litery? O żeż gamratka!
– Zapisane, znaczy czary! – wybełkotał Cap, z przerażenia dzwoniąc zębami. – Litery, znaczy gusła! Nie dotykajta tego, gamratka jego chędożona mać! Tym się zarazić można!
Zdyb nie dał sobie dwa razy powtarzać, cisnął arkusz do ognia i nerwowo wytarł drżące dłonie o spodnie. Kamil Ronstetter kopniakiem wtrącił do ogniska resztę papierów – w końcu, jakieś dzieci mogły napatoczyć się na to cholerstwo. Potem cała trójka pospiesznie oddaliła się z niebezpiecznego miejsca.
…o sposobach na dominujących intelektualistów…
W odróżnieniu od Geralta i Cahira, którym wrodzony widać oportunizm nakazywał dopasować się do maniery wampira, a nawet konkurować z nim pod tym względem, łuczniczka Milva przedkładała rozwiązania proste i bezpretensjonalne. Gdy Regis po raz trzeci udzielił jej odpowiedzi na pytanie w połowie zadawania, sklęła go ciężko, używając słów i określeń zdolnych wywołać rumieńce zażenowania nawet u starego lancknechta. O dziwo, poskutkowało – wampir w mgnieniu oka pozbył się denerwującej maniery. Z czego wypływa, że najskuteczniejszą obroną przed intelektualną dominacją jest solidne obsobaczenie próbującego dominować intelektualisty.
…o zwolennikach Prawa i Społecznego Ładu…
– Widzisz – ciągnął Esterad – w każdym państwie spotkać można ludzi, którzy są ślepymi fanatykami idei społecznego ładu. Oddani tej idei, gotowi są dla niej na wszystko. Na zbrodnię również, albowiem cel uświęca według nich środki i zmienia znaczenie pojęć. Oni nie mordują, oni ratują porządek. Oni nie torturują, nie szantażują: oni zabezpieczają rację stanu i walczą o ład. Życie jednostki, jeśli jednostka narusza dogmat ustalonego porządku, nie jest dla takich ludzi warte grosza i wzruszenia ramion. Tego, że społeczeństwo, któremu służą, składa się właśnie z jednostek, ludzie tacy nie przyjmują do wiadomości. Tacy ludzie dysponują tak zwanym szerokim spojrzeniem… a spojrzenie takie to najpewniejszy sposób, by nie dostrzegać innych ludzi.
…i o naturze Zła…
– A ty – powiedział wolno pustelnik – stoisz z zakrwawionym mieczem w dłoni, patrzysz na krew wsiąkającą w piach. I masz czelność myśleć, że oto został rozwiązany ten odwieczny dylemat, osiągnięte zostało marzenie filozofów. Myślisz, że natura Zła została odmieniona?
– A tak – powiedziała buńczucznie. – Bo to, co leży na ziemi i broczy, to już nie jest Zło. Może to jeszcze nie Dobro, ale Zło nie jest to już z pewnością!
– Mówią – powiedział wolno Vysogota – że przyroda nie znosi próżni. To, co leży na ziemi, co broczy, co padło od twego miecza, już nie jest Złem. Co nim tedy jest? Czy zastanawiałaś się kiedyś nad tym?
Andrzej Sapkowski, „Wieża Jaskółki”, Supernowa, Warszawa 2005.