Z powodu braku narzędzia pracy, czyli telefonu, a konkretnie kabelka do niego – tylko parę fotek z soboty. Takie tam – to co zwykle, grzyby, owady, rusałki…

Zdjęcie ze środy, nie oddające niestety w pełni urody rusałki. Ale zanim zdjęłam z parapetu wszystkie doniczki, zanim okno otworzyłam, by wychylić się i zdjąć ją z drugiej strony – odleciała… W każdym razie jednak nieczęsty to widok na trzecim piętrze bloku w środku dużego miasta.


Grzyby jadalne (prawdziwki) znalazłam tylko dwa.

