Kopa Cwila

Start bagging Shetland’s 19 Marilyns…

Dawno na blogu nie było „recepty od natury”. Wybrałam się więc dzisiaj zdobyć kolejną górę z Korony Warszawy (po Gnojnej Górze, Kopcu Czerniakowskim i Górce Moczydłowskiej). Dzisiaj była Kopa Cwila, jedna z dwóch „gór” ursynowskich, na Ursynowie Północnym. Według słownika słowo „kopa” oznacza „zaokrąglony wierzchołek górski” i wszystko się zgadza, wierzchołki ursynowskiej górki (bo jest ich kilka) są łagodnie zaokrąglone. Natomiast Cwil to nazwisko inspektora Stołecznej Dyrekcji Inwestycji Spółdzielczych, który wpadł na pomysł, by z ziemi pozostałej po budowie ursynowskiego osiedla usypać górę. W ten sposób skromny urzędnik przeszedł do historii (a w każdym razie do historii Warszawy). Jako że bloki Ursynowa zaczęto stawiać w latach 70., jest to też jedna z najmłodszych warszawskich gór. W skali geologicznej powstała pewnie jakiś ułamek nanosekundy temu. Oczywiście o geologii nie ma co tu mówić, bo góra jest tworem człowieka, nie natury (jak wszystkie zresztą warszawskie wzniesienia).

Są tu jednak twory geologiczne znacznie starsze i całkowicie naturalne. Osiedla Koński Jar i Nutki, na terenie których leży Park Romana Kozłowskiego (wraz z Kopą) usiane są dosłownie głazami narzutowymi większej i mniejszej wielkości, a wśród nich wyróżnia się…

Głaz Ursynowski.

Największy głaz narzutowy w Warszawie – o wysokości 262 cm i obwodzie 1110. Zbudowany z głębinowej skały magmowej, powstałej prawdopodobnie ok. 1600-1700 mln lat temu. Prawdopodobnie, bo – jak to w przypadku głazów przywleczonych przez lodowiec bywa – nie wiadomo skąd dokładnie na Mazowsze przypełzł, przypuszcza się, że ze Smalandii w południowej Szwecji, bo wykazuje podobieństwo do tamtejszego granitu Tranas. Rysy na powierzchni to pozostałości tego mozolnego „pełznięcia” z ziemi szwedzkiej do Polski.

Żeby Głazowi nie było smutno, położono koło niego jeszcze dwóch mniejszych kolegów…
…jednych z wielu. Tutaj inny pomnikowy kamyk.

Pieski ursynowskie nie mogą więc narzekać na brak kamieni do obsikiwania. Myślę wręcz, że od przybytku boli je czasem głowa.

Wracając jeszcze do działalności człowieka – jest tu parę interesujących tzw. „wytworów kultury” – w większości poświęconych jednak naturze.

Mural „Jaskółki” (połączony z miejscami do gniazdowania dla tych sympatycznych ptaków).
Mural „Rezerwat” w Końskim Jarze.
Rzeźba ptaszka.
„Jeździec na koniu” vel „Pegaz”.

Moim zdaniem raczej lama, niż koń (pomijając ogon), ale…

Muzykanci.

Skąd się tu wzięli i dlaczego, nie wiem. Może po prostu wpadli do Żabki.

Szum i Wrzawa, czyli Warszawa.

Dobra, pora wspiąć się na górę.

O żesz… Gdzie mój czekan?
Panorama ze szczytu (108 m n.p.m.). (Górale, nie śmiać się!)

Góra i większość parku są dosyć łyse, ale w jego północnej części, utworzonej na pozostałościach ogródków działkowych, jest parę zacisznych zakątków.

A tak poza tym to wszędzie widać już wiosnę… (Jaka szkoda, że zapowiadany jest powrót zimy).

Na żółto…

…i na niebiesko.

Opublikowane przez typikalme

Z wykształcenia administratywista i edytor. Z zawodu urzędnik. Z urodzenia (dość już dawnego) warszawianka. Mieszkam (aktualnie) na Żoliborzu. Wychowałam się na Czerniakowie i w Śródmieściu na Ścianie Wschodniej, urodziłam się na Szmulkach, a do liceum chodziłam w Wilanowie. Lubię szwendać się po mieście, pieszo i zbiorkomem. Z aparatem (w telefonie) w pogotowiu. Serce mam po lewej stronie. Namiętnie czytam „Przekrój”. "Typical me" pochodzi z piosenki The Smiths "I Started Something I Couldn't Finish".

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: