No i dotarłam w swojej wędrówce wzdłuż ul. Marszałkowskiej do samego centrum Warszawy. Czyli do Placu Defilad, który dla mnie kiedyś był głównym Placem Zabaw. Ogromnym, dodajmy, bo dzisiaj można z jego jednego końca na drugi przejechać metrem. Co prawda nie było i nie ma na nim żadnej huśtawki, ale gdy pogoda była niepewna albo dni krótkie, to tutaj chodziłam z dziadkiem na spacery najczęściej, bo było… najbliżej. Jestem dzieckiem spod Pałacu Kultury. I mam do niego ogromny sentyment.

Przed wojną była tu gęsta zabudowa, a także niedokończony Dworzec Główny, wcześniej Wiedeński.

Napis na tablicy brzmi: „W tym miejscu znajdował się Dworzec Wiedeński. 14 czerwca 1845 roku odjechał stąd pierwszy pociąg do Grodziska”.


Ul. Chmielna nadal oczywiście istnieje (przez jakiś czas nawet na niej mieszkałam -nazywała się wtedy co prawda inaczej), ale akurat nie w tym miejscu.


Pamiętna, bo to wtedy, w lipcu, Pałac został oddany do użytku. Jak informuje tablica w Pałacu: „…po trzech latach budowy. Autorem projektu był zespół architektów kierowany przez inż. Lwa Rudniewa. Pałac stanowił 'dar Narodów Związku Radzieckiego dla społeczeństwa polskiego’. Powstał na ruinach przedwojennej zabudowy ul. Złotej i Chmielnej zajmując powierzchnię 3,3 hektara. Na 154 tysiącach metrów kwadratowych znajdują się m.in. sale teatralne, koncertowe i kinowe mogące pomieścić równocześnie do 6 tys. widzów. […] W PKiN swoje siedziby mają także muzea, Pałac Młodzieży i ponad 100 różnych instytucji. Pałac pozostaje budynkiem najwyższym – 231 metrów i największym (817 tysięcy m2 kubatury) w Polsce.” (Informacja o „najwyższości” zdaje się nie jest już aktualna).

Większość instytucji kulturalnych w Pałacu „zaliczyłam” – chadzałam tu do teatru Studio, na koncerty do Kongresowej, na wystawy World Press Photo, do muzeów – Techniki i Ewolucji, no i oczywiście do Kinoteki. Brat chodził do Pałacu Młodzieży na zajęcia z majsterkowania (zostało mu do dzisiaj). Imprez podpałacowych nie zliczę.














Z powodu Covid-u czynna jest tylko jedna, dlatego trzeba czekać dłużej niż zwykle (zwłaszcza w taki pogodny, długoweekendowy dzień, jak dzisiaj).


„W Pałacu Kultury zainstalowano 28 wind, w tym 13 wind osobowych w strefie wysokiej. Zamontowane w 1955 roku dźwigi produkcji radzieckiej w latach dziewięćdziesiątych zastąpiono nowoczesnymi urządzeniami produkcji zachodniej. Windy dojeżdżające na XXX piętro Pałacu są najszybszymi urządzeniami tego typu w Polsce. Poruszają się z szybkością 6 metrów na sekundę. Podróż na taras widokowy (114 metrów) trwać więc będzie niespełna 20 sekund!” (Plus pół godziny czekania w kolejce do windy).








Im było później, tym ładniej to zaczynało wyglądać, ale niestety mamy styczeń i robiło się też coraz zimniej i wietrzniej. Naprrrrawdę zimno tam było…
Cała wycieczka na górę zajęła mi ok. 1,5 godziny, więc gdy zjechałam na dół…


Był to protest przeciwko łamaniu przez rząd wolności obywatelskich…



Po brzegu tej fontanny uwielbiałam łazić swoimi małymi nóżkami. I wsadzać rękę do paszcz lwów, z których tryskała woda (bardzo silnym strumieniem). Jakimś cudem nigdy do niej nie wpadłam… :).

***
PS. O Pałacu bardzo ciekawą książkę napisała Beata Chomątkowska – „Pałac. Biografia intymna”, Wydawnictwo Znak. Polecam.