Zachęta

Zaplecza Marszałkowskiej pomiędzy Królewską a Świętokrzyską od strony wschodniej nie są zbyt atrakcyjne z zewnątrz, żeby zobaczyć coś ciekawego, trzeba wejść do środka. Na przykład do środka Narodowej Galerii Sztuki, przejętej ostatnio przez PiS. Dyrektorka już zdjęta, wystawy jeszcze nie, ale trzeba się śpieszyć, bo do gustu artystycznego dyrektora z pisowskiego nadania jakoś nie mam zaufania.

Ale najpierw spacer.

Brama kamienicy na ul. Jasnej.
Rzeźby na fasadzie dawnego Gmachu Towarzystwa Ubezpieczeń „Polonia” przy pl. Dąbrowskiego.
Chciałabym móc ze swojego balkonu pogadać sobie z taką głową. Ul. Kredytowa.
Fontanna na skwerze na pl. Dąbrowskiego.
Jeden z warszawskich „ostańców”, czyli resztki kamienicy na ul. Królewskiej, przed wojną gęsto zabudowanej.
Kościół Ewangelicko-Augsburski na pl. Małachowskiego.
Ostatnie zapewne chwile kwadratowej tęczy przed gmachem Zachęty.
Wejście główne do Zachęty (którym jednak się nie wchodzi).
Awangarda japońska lat 50. i 60.
Bombowiec amerykański i zegarek znaleziony po wybuchu bomby w Hiroszimie, wyeksponowany jak w witrynie u jubilera.
Tytuł obrazu – „Stan wojenny”.
Coś dla miłośników pewnej roślinki (wraz z ciekawą instrukcją użycia).

Opublikowane przez typikalme

Z urodzenia warszawianka. Lubię szwendać się po mieście, pieszo i zbiorkomem. Lubię też chaszcze i chwasty. "Typical me" pochodzi z piosenki The Smiths "I Started Something I Couldn't Finish".

4 myśli na temat “Zachęta

  1. W sensie że dzieło sztuki? 😉 Może i tak :). Ja generalnie mam słabość do bram – i tych odpicowanych, i tych zapomnianych. A nawet czasem do tych zaszczanych, jeśli mają „charakter” :DD

    Polubienie

Dodaj komentarz