Mży mżawka na park i na ławkę, Na wieżę, na w locie kawkę, Na drzewko mży mżawka, Mży mżawka na stawek, Najgorsza mży mżawka Ze wszystkich mżymżawek.
Ten wierszyk Ludwika Jerzego Kerna przypomina mi się zawsze w taką pogodę jak dzisiaj. Jednak nie mając teraz zbyt wiele okazji, by wyjść z domu za dnia, zamiast wyjąć „karafkę z szafki” wyszłam na spacer, żeby podelektować się listopadową aurą.
Explore Edinburgh’s „trees with a story”.
W Edynburgu nigdy nie byłam, ale w Warszawie „drzew z historią” też trochę mamy. Pisałam już w tym roku o mirabelce z Nalewek i wiązie z Pawiaka. Jednak najdłuższą historię ma niewątpliwie dąb z Natolina – Mieszko. Na spotkanie z nim się dzisiaj udałam.
Ruszyłam z Parku Przy Bażantarni. Bażantarnia i zwierzyniec powstały za czasów króla Jana III Sobieskiego, dzisiaj nie ma po nich śladu. W miejscu Bażantarni August Czartoryski postawił klasycystyczny pałac, który istnieje do dzisiaj, ale niewielu warszawiakom jest dane go oglądać (podobnie jak okalający go park i rezerwat Las Natoliński), gdyż zajmuje go Kolegium Europejskie i wstęp do niego jest możliwy tylko podczas organizowanych przez Urząd Dzielnicy Ursynów wycieczek z przewodnikiem. Do Parku Przy Bażantarni, założonego w latach dwutysięcznych, wejść można, jednak dzisiaj wyglądał wyjątkowo smutno.




Bażant zwyczajny występuje pospolicie w Polsce i widziałam go nawet wczoraj podczas spaceru z przyjacielem na wsi (ale nie zdążyłam pstryknąć). W listopadzie trwa sezon na bażanty, więc lepiej, żeby uważał. Kurowate na powyższych zdjęciach są tylko do oglądania (na terenie należącym do kościoła bł. Władysława z Gielniowa). Można też poobserwować pawie i papużki.



Oryginalny, drewniany krzyż zabezpieczony jest zewnętrznym, szklano-metalowym.


Ulica z gatunku „pojawiam się i znikam”, o dziwnym przebiegu, a to jej chyba najładniejszy odcinek. Po prawej park Pałacu w Natolinie i rezerwat.

Jedno z niewielu pałacowych zabudowań, które można obejrzeć z bliska (ale tylko przez ogrodzenie).

I nasz główny bohater – Mieszko.



Jeszcze niedawno można było do niego podejść bliżej, ale po podpaleniu w 2019 r. (co trzeba mieć we łbie, żeby coś takiego zrobić?) poszerzono ogrodzenie i zainstalowano monitoring.
Drzewo jest ostańcem Puszczy Mazowieckiej, ma ok. 600 lat i jest najstarszym dębem na Mazowszu. Ma 18 m wysokości, ponad 8 m w obwodzie i tylko jeden zdrowy konar. Staruszek wspiera się na stalowych laskach i cały opleciony jest linami, ale trwa. Co roku od 600 lat wypuszcza na wiosnę liście, a jesienią je zrzuca, razem z żołędziami. Chciałoby się wsiąść w stojący pod nim wehikuł czasu (taki jak w filmie), pociągnąć wajchę do tyłu i w przyśpieszonym tempie obserwować, jak zmienia się jego otoczenie i on sam, aż do małego kiełka, gdzieś w mrokach średniowiecza.