Jak na agorafobika Tuwim sporo podróżował. Choć nie zawsze były to podróże dobrowolne – najdłuższą odbył w czasie wojny, gdy w pierwszych dniach września 1939 w panice opuszczał Warszawę, by przez Rumunię, Jugosławię i Włochy dostać się do Paryża, a potem – po zajęciu tegoż przez hitlerowców – dalej, do Portugali, a później do Brazylii, by w końcu wylądować bezpiecznie w Nowym Jorku. Nie czuł się tam jednak dobrze. („Nowy Jork? To taka Łódź, ale chora na elephantiasis„). Najlepiej czuł się w Warszawie, choć poruszał się po niej głównie od kawiarni do kawiarni, przeważnie taksówkami. Gdy tylko było to możliwe, powrócił do niej, jednak – jak się miało okazać – na krótko.
Niestety z Warszawy, którą tak sobie upodobał, niewiele po wojnie zostało. Spacer jego śladami to często spacer po miejscach, których już nie ma. By sobie to ułatwić, posiłkowałam się stroną Subiektywnik.pl.

Studiów nie ukończył, ale nie musiał – jeszcze za życia sam stał się klasykiem, dzieci uczyły się jego wierszy w szkole.


Po kamienicy na Królewskiej 41, gdzie mieszkał przez kilka pierwszych miesięcy małżeństwa, nie ma śladu, w jej miejscu, na rogu Marszałkowskiej, jest trawnik, natomiast kawałek dalej – tam, gdzie Królewska przechodzi w Grzybowską, jest już zupełnie inna Warszawa…

Z dawnych czasów zostały pojedyncze kamienice i brukowana ulica z torami tramwajowymi, po których nie jeżdżą już tramwaje. Na Chłodnej 6 mieszkał przez dziesięć lat. W czasie wojny ulica włączona została do getta, a potem niemal całkowicie zburzona. Po wojnie większość budynków rozebrano.

O, tu to się działo. Przy Mazowieckiej 12 była słynna „Ziemiańska”, księgarnia i wydawnictwo Mortkowiczów, pod 14-tką był bar „U Wróbla”, pod 6-tką salon artystyczny Czesława Garlińskiego, a pomiędzy nimi wszystkimi, pod 7-tką, mieszkał Tuwim z żoną. Zburzona po powstaniu, ulica odbudowana została w latach 50. Budynki stylistycznie tylko nawiązują do przedwojennych.


Przed „Zachętą” spoczywa biedny paralityk, / Broń nas, Boże, od takich istot choro-wittyg.

Tu również bywali Skamandryci.

W jego podziemiach działała kawiarnia „Pod Pikadorem”.

Tutaj kawiarnia „Pod Pikadorem” powstała.

Przed wojną mieściła się tu restauracja „U Turka”, a po wojnie „Kuchcik” – w obu lokalach spotkać można było Tuwima i innych poetów.

W okolicy nieistniejącej tu już kamienicy zakopano w pierwszych dniach wojny walizkę z dziełami Tuwima. Ocalał tylko Pegaz dęba.

Tu dostał od władzy ludowej pierwsze mieszkanie po wojnie.

A tu drugie.


Po wojnie mieściła się tutaj restauracja „Kameralna”, kolejne miejsce przesiadywań Tuwima.

Bywał też „U Fukiera”.

Zaciszna uliczka upamiętniająca Tuwima w Warszawie mieści się na tyłach Nowego Światu i – jak większość małych zacisznych uliczek – zastawiona jest samochodami.
Miejsc związanych z Tuwimem jest w Warszawie jeszcze mnóstwo – knajpy, teatry, kabarety, siedziby wydawnictw. Część z nich istnieje, część nie. Jest też oczywiście willa w Aninie, jednak ona również zmieniła wygląd, poza tym bardziej jest dzisiaj znana jako „willa Jaroszewicza” (w której nieznani sprawcy zamordowali byłego premiera). Na obejście wszystkich miejsc nie starczyłoby dnia. Dlatego ten skrócony spacer zakończyłam na Powązkach Wojskowych, gdzie poetę pochowano – czyta tam swoje wiersze Zofii Nałkowskiej, leżącej obok.

A kiedy umrę, / Sam zrobię trumnę, / W różową trumnę / Sam się położę i sam pójdę na swój pogrzeb.