










Odrzuty tegomiesięczne bardzo odrzutowe, ale nie bardzo było z czego wybierać.
Po tygodniu spędzonym u mamy powróciłam na żoliborskie łono. Home, sweet home. Jaka tu błoga cisza, jaki błogi nieporządek… No i na szczęście nie idę na kwarantannę, bo mama nie ma koronawirusa. Ale nadal nie do końca wiadomo, co jej jest. Grunt, że ma się w miarę dobrze (na ile można mieć się dobrze z obłożonymi płucami) i jest pod opieką. Szkoda tylko, że nie można jej odwiedzać. Trzymaj się, matulu…