Nie czułam się rano dobrze, miałam nadzieję, że grzyby oderwą mi trochę myśli od nadchodzącego tygodnia. Z powodów obiektywnych grzybobranie jednak nie wypaliło, więc musiałam wymyślić coś innego, żeby nie zwariować. Doszłam do wniosku, że to rzeka najbardziej mnie uspokaja. Wisła, namiastka dziczy w środku wielkiego miasta. Zatem dzisiaj kolejny odcinek, solecki, od Mostu Poniatowskiego do Łazienkowskiego, bulwarem Flotylli Wiślanej. „Najmojszy” odcinek, bo jako dziecko bardzo często przychodziłam właśnie tu, z dziadkiem. Tylko że wtedy było tu znacznie spokojniej.
Pomnik Chwała Saperom.
Czasem stoi w wodzie, czasem na brzegu. (Ostatnio częściej na brzegu).
Wejście do Portu Czerniakowskiego.Most Łazienkowski na 510. kilometrze.Pod mostem. W oddali Gruba Kaśka.Na Cypel Czerniakowski rewitalizacja jeszcze nie dotarła.Budynek WTW (Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego). Nieźle się powodzi wioślarzom.Tjaa…Płynie moja flotylla, czyli prom „Pliszka”.Poniatówka, czyli plaża pod Poniatoszczakiem.Budynek wioślarzy z praskiego brzegu.Niestety nie miałam ze sobą kiełbasy. (A wokół roztaczały się smakowite zapachy, bo inni mieli).
Z wykształcenia administratywista i edytor. Z zawodu urzędnik. Z urodzenia (dość już dawnego) warszawianka. Mieszkam (aktualnie) na Żoliborzu. Wychowałam się na Czerniakowie i w Śródmieściu na Ścianie Wschodniej, urodziłam się na Szmulkach, a do liceum chodziłam w Wilanowie. Lubię szwendać się po mieście, pieszo i zbiorkomem. Z aparatem (w telefonie) w pogotowiu. Serce mam po lewej stronie. Namiętnie czytam „Przekrój”. "Typical me" pochodzi z piosenki The Smiths "I Started Something I Couldn't Finish".
View more posts