Część Żoliborza Oficerskiego zwiedziłam już w ostatnią sobotę, ale dzisiaj wybrałam się na dokładniejsze oględziny. Wypastowałam kamasze, napełniłam manierkę i pomaszerowałam na wojskowe osiedle. A tam cisza, spokój, ład i porządek. Bardzo elitarnie, choć taką nieco już przykurzoną i przyrdzewiałą elitarnością, którą bardzo lubię. Tu i tam jakaś rudera, tu i tam jakiś nowy budynek. Mnóstwo zieleni.

Na początek taka ciekawostka. Najoryginalniejszy budynek na osiedlu. Wylądował na jego obrzeżach jak jakiś kosmita wśród ładnych, ale do bólu typowych willi.

Takich jak ta.





Jeden z najmniejszych i najdziwniejszych kościołów, jakie widziałam w życiu – w szeregowcu. Może gdyby wszystkie kościoły katolickie były tak skromne, to i Kościół (ten przez duże K) byłby w Polsce inny.

Jak się okazuje, nie tylko ja wybrałam się na wycieczkę po tej przyjemnej okolicy.