Wyszłam dzisiaj zobaczyć, jak przed wojną mieszkali urzędnicy. Noo, takie mieszkania to ja rozumiem. Ale nie narzekam, moje też jest fajne.

Wszyscy znają pomnik Małego Powstańca na Starym Mieście – ten jest znacznie mniej znany. Facet, który wysłał te dzieciaki na śmierć, też ma swoją ulicę w Warszawie.


Najsłynniejsza budowla Żoliborza Urzędniczego zaliczona. Zapuszczam się w uliczki.

I place.





Prawda jest taka, że trudno zrobić takie zdjęcie, żeby w kadr nie wszedł jakiś samochód, śmietnik albo inne brzydactwo. Osiedle w rzeczywistości jest i ładniejsze, i brzydsze, niż na zdjęciach. Zależy jak spojrzeć.

Najładniejsza jak zwykle jest i tak przyroda. Wprowadza trochę dramatyzmu i chaosu do tego uładzonego ludzkiego świata.

Podobnie jak spontaniczna twórczość ludowa. Graffiti na murze ogródka jordanowskiego.

Spalone kalorie uzupełniłam musem czekoladowym z wiśnią z cukierni Smaki Warszawy. Diablo drogi, ale też i diablo dobry.