Na rowerze zapylamy, po wiejskich dróżkach, po kałużach, nad rzeczkę, na łączkę. Po wielu perturbacjach przywitałam się w końcu z moim dawno nie widzianym Czarnym Mustangiem i ruszyliśmy z przyjacielem na mazowieckie drogi i bezdroża.
Zapylają też zapylacze, aż buczy. Jako regularna donatorka akcji Pomóżmy Pszczołom Greenpeace’u czuję się zobowiązana, aby poświęcić im chwilę uwagi na blogu. Entomologiem nie jestem, nie znam nazw gatunków, które poniżej prezentuję, ale czy to ważne? Chociaż (dla mnie) bezimienne, na pewno wszystkie są pożyteczne. A jak się im przyjrzeć z bliska, to i piękne.









Poziomki kojarzą mi się z latem bardziej, niż jakiekolwiek inne owoce. No, może jeszcze jagody. Wszystkie inne owoce są do kupienia cały rok, sprowadzane samolotami z drugiego końca świata. Poziomki są tylko w lecie i zazwyczaj rosną dziko. Mają cudowny zapach i smakują obłędnie. Ta akurat nie jest dzika, bo rośnie w ogródku, ale jest na wpół zdziczała, bo nikt jej specjalnie nie hoduje, sama sobie rośnie, to tu, to tam.



Ten pan nie jest bezimienny, to jaszczurka zwinka (Lacerta agilis). Pospolita, ale nie tak do końca, bo przecież gadów w Polsce nie mamy zbyt wiele.

Na koniec trochę wiejskiego industrialu.

…i jeszcze coś dla wielbicieli horrorów. Gniazdo pajączków. Mama-pajęczyca (w lewym górnym rogu) pilnuje, żeby ktoś obcy (na przykład ta baba z telefonem) nie zrobił im krzywdy.
Miłych snów! ; )