Przystanek nr 4 – czerwona szkoła, magiel, fryzjer…
Takie to tu atrakcje. Ścieżkę z przystankami miejsc w większości nieistniejących ustawił miejscowy dom kultury.
Kapliczka w centrum dawnej wsi.
Budynek kuźni akurat jeszcze istnieje.
Kuźnia była ważnym miejscem, bo na Siekierkach mieszkali m.in. warszawscy dorożkarze.
A poza tym domki, domeczki, chatynki – jedne wymarłe, inne zamieszkane i zadbane. Szczególne wrażenie robią trzy wąziutkie uliczki o dość egzotycznych nazwach – Figowa, Cytrynowa i Daktylowa, zabudowane mniejszymi i większymi domkami z mikroskopijnymi ogródkami, upchanymi jeden obok drugiego. Uliczki są tak wąskie, że nie wiem, jak mieszkańcy wjeżdżają na te swoje posesyjki.
Do wakacji jeszcze daleko, ale akacje już zakwitły.
Czyli ostatni majówkowy spacer po mojej zielonej okolicy. Dzisiaj najładniejsza (obok Kopca Czerniakowskiego) część Czerniakowa.
Plac Bernardyński – historyczny środek dawnej szlacheckiej wsi Czerniaków.
Kościół na zdjęciu to najcenniejszy czerniakowski zabytek – XVII- wieczny kościół bernardynów pw. św. Antoniego z Padwy. Kościół nigdy nie był przebudowany i zachował niemal w całości oryginalny barokowy charakter, na zewnątrz i wewnątrz. Przed kościołem stoi XX-wieczna kapliczka.
Dworek „Ustronie” nad Jeziorkiem Czerniakowskim.
Jeden z nielicznych, zachowanych na terenie Warszawy XIX-wiecznych dworków. Drewniany, otynkowany. Przed wojną istniało tu wzorcowe gospodarstwo ogrodnicze, słynące zwłaszcza z pomidorów, należące do Wojciecha Zatwarnickiego. W czasie wojny funkcjonował tu kibuc, do 1942 r., kiedy pracujących tu Żydów wywieziono do getta. Po wojnie w dworku mieszkał architekt Wojciech Karpiński, projektant warszawskiej Ściany Wschodniej, na której w dzieciństwie mieszkałam. Obecnie chyba nadal zamieszkały. [za: fotopolska.eu i dwory.net].
Kanał Czerniakowski w parku na osiedlu Bernardyńska.
Park został utworzony w ramach budżetu partycypacyjnego na terenach dawnych zagród i sadów gospodarzy wsi Czerniaków. Malutki, ale bardzo przyjemny, zwłaszcza w upalne dni takie jak dzisiaj, bo jest bardzo cienisty.
Za osiedlem też jest ładnie, bo są to tereny otuliny Rezerwatu Jeziorko Czerniakowskie.
Pozostałość rzeczki Wilanówki zdaje się, której bieg został zmieniony wskutek budowy Elektrociepłowni Siekierki. Zimą mieszkańcy Siekierek jeździli tu na łyżwach.
Kosaćce już zakwitły.
Staw Łyżwiarski z widokiem na Trasę Siekierkowską.
Fort Augustówka, wybudowany w latach 80. XIX wieku był fortem ziemnym, bez żadnych ceglanych budowli. Należał do pierścienia zewnętrznego Twierdzy Warszawa. W 1939 r. broniły się tu wojska polskie, w 1944 – niemieckie. Po wojnie była tu strzelnica wojskowa, chodziło się tu na strzelanie w ramach PO. Niewiele z niego zostało, dobrze zachowała się tylko okalająca go Fosa Siekierkowska (chociaż sam fort, podobnie jak Staw Łyżwiarski, znajduje się już na Augustówce).
Fosa Siekierkowska.
W oddali pylon Mostu Siekierkowskiego.
Resztki wałów fortu.
Cicho tu i spokojnie, z oddali dochodzą jednak odgłosy strzałów, bo strzelnica dalej zdaje się funkcjonuje, choć już „amatorska”, nie wojskowa. Nie zapuszczałam się, bo tego by brakowało, żeby podczas jednego z mych spacerów zostać postrzeloną, czy to z broni palnej, czy z łuku (bo i łucznicy tu trenują).
Strzelnica łucznicza (z bezpiecznej odległości) – w tle fortowy wał.
Można tu też oberwać w gębę, bo pod mostem urządzono plac z urządzeniami do ćwiczeń wraz z ringiem bokserskim. Chłopcy w rękawicach bokserskich wdzięcznie na nim podskakują. Waga piórkowa zdaje się.
Starorzecze Wisły na granicy Siekierek i Augustówki, kiedyś siekierkowskie kąpielisko.
Nad samym akwenem wybudowano pijarską podstawówkę – nie wiem, czy ten znak nie będzie stanowił dla dzieciaków pewnej zachęty… 😉
Fajne miejsce na wagary.
Szkoła ma ogród na dachu.
Nie widać tego na zdjęciu, ale kwitło tu życie – latały i parzyły się ważki różnych gatunków, w trzcinach śpiewał trzcinniczek, a w wodzie pływał młodziutki zaskroniec (niestety zwiał, gdy się poruszyłam, żeby zrobić mu zdjęcie). Przesiedziałam pół godziny, obserwując.
Kosaćce za chwilę zakwitną.
Ostatnie stare siekierkowskie chałupki – ta na ul. Polskiej.
Jak podaje Wikipedia, po wojnie, w ramach dekretu Bieruta zakazano mieszkańcom Siekierek odbudowy starych i budowy nowych domów, przyczyniając się w ten sposób do rozwoju samowoli budowlanej. Siekierki usiane są takimi mikroskopijnymi domkami, rozrzuconymi bez ładu i składu.
Tej za chwilę nie będzie, bo tuż obok rozpoczynają się prace budowlane pod nową ulicę.
Ta swoją obecność wśród chaszczy zdradza tylko flagą.
Most podwieszany wybudowany w 2002 r. Po drugiej stronie Praga Południe i Wawer.
Punkt widokowy na środku mostu.
Ujście kanału Nowa Ulga na Gocławiu.
Sanktuarium Maryjne na Siekierkach.
Zostało wybudowane w miejscu objawienia Matki Boskiej 12-letniej mieszkance Siekierek. Miało to miejsce w 1943 r. pod kwitnącym drzewem wiśni.
Kaplica wybudowana w miejscu objawienia (wiśni już nie ma).
Obok jest Kolegium Pijarów i prowadzona przez nich szkoła podstawowa.
Można się wybrać na spacer trasą wytyczoną przez tutejszy dom kultury. Większość punktów na tej mapie istnieje jednak głównie we wspomnieniach. Na mojej dzisiejszej trasie był dwór i folwark, ale nic prawie z nich nie zostało i trudno je znaleźć.
Za to te kury można bez trudu znaleźć na przystanku autobusu 108 Łososiowa.
Autobus 108 jeździ przez Siekierki tą samą trasą od 1948 r.
Aaa, są i kaczki – a autobusu jak nie ma, tak nie ma… (jeździ co pół godziny).
Fosa jest częścią systemu carskiej Twierdzy Warszawa. Niedaleko są pozostałości Fortu Augustówka. Do niedawna była wyschnięta i zarośnięta, odtworzono ją w ramach budowy Trasy Siekierkowskiej. Biegnie do niej ul. Wolicka, kiedyś jedyna bita droga z Siekierek do Czerniakowa, dzisiaj trochę zapomniana.
ul. Wolicka.
Tutaj trochę bardziej uczęszczana, ale raczej boczkiem, boczkiem…
Na rozstaju dróg.
Tuż obok znajduje się rezerwat Jeziorko Czerniakowskie.
Kanał Siekierkowski.
„Mostek wikliniarzy”.
Jedna z tabliczek informacyjnych na trasie wokół Jeziorka – niestety prawie nieczytelna. Ja jednak zadałam sobie trud i wyczytałam z niej, że niegdyś mieszkańcy Siekierek trudnili się w miesiącach zimowych wyplataniem koszy i koszyków z rosnącej w okolicy wierzby purpurowej. W ścinaniu jej pędów rywalizowali z okolicznymi bobrami. Żeby je sprzedać, szli obładowani tymi koszykami ul. Wolicką na najbliższy bazar, znajdujący się przy skrzyżowaniu ul. Powsińskiej i św. Bonifacego. Wracając, odpoczywali popijając z kolegami sznapsa przy drewnianym moście nad kanałem odprowadzającym wodę z Jeziorka Czerniakowskiego. Daleko po łąkach niosły się głosy i śpiewy zabalsamowanych. Czasem dochodziło do kłótni i bójek. Artycha z majchrem tańczyła w parze. We wsi mówiono wtedy dzieciom, że duchy straszą na mostku.
A to już fosa.
A to – na pierwszym planie fosa, na drugim Jeziorko Czerniakowskie, a na trzecim – bloki osiedla Bernardyńska (w których mieszkała moja koleżanka z liceum). W fosie mieszkają zaś żaby, co dzisiaj było wyraźnie słychać.
Widok tych koni przypomniał mi, że i ja mam swoje wspomnienia z Siekierek. Gdy byłam mała, przychodziłam tu czasem z dziadkiem na łowy. Dziadek był miłośnikiem roślin doniczkowych i potrzebował nawozu. Nie było wtedy nawozów w buteleczkach, więc używał tego ponoć najlepszego (jego zdaniem) – końskiego. A tego w czasach mojego dzieciństwa można tu było jeszcze znaleźć całkiem sporo. Zbierał go więc do torby (raczej nie plastikowej) i zabierał do domu w Śródmieściu – autobusem… Monstera dziurawa rosła mu na nim wybornie.
Fosę można obejść lub objechać rowerem.
Tuż obok biegnie ruchliwa Trasa Siekierkowska, za nią rozbudowują się nowe osiedla. Tutaj, ze względu na rezerwat można jeszcze poczuć klimat dawnej wsi podwarszawskiej.
Ostatni spacer po Sielcach, z niespodzianką, czyli odkrywam nowe przejście z Sielc na Wierzbno.
Staw położony jest u podnóża skarpy warszawskiej, na terenie Warszawskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu. Przez lata był „zaniedbany” (czyli po prostu dziki).
Zrewitalizowano go w ramach budżetu obywatelskiego. Na szczęście nie za mocno – oczyszczono, uporządkowano, zrobiono alejkę wokół, postawiono ławeczki. Ludzie siedzo, odpoczywajo.
W jednym z jego rogów (o ile staw może mieć rogi) zauważyć można tajemniczą alejkę biegnącą w górę skarpy. Weszłam oczywiście, bo lubię tajemnicze ścieżki.
To nie kopce termitów, tylko – ja wiem? – „muldy”, bo biegnie tamtędy ścieżka dla crossowców.
Wejście z Dolnego na Górny Mokotów.
Szacun dla tych chłopaków, którzy zjeżdżają tą trasą. Jednego widziałam, wyjechał z niej jak szatan.
Widok na Sielce z Wierzbna, po wejściu na szczyt skarpy.
Trochę mało widać, ale taki już urok warszawskiej skarpy w miejscach dzikich. Uwielbiam skarpę.
Po przejściu kawałka Puławską, schodzę znów na dół – ul. Dolną.
Widok z Dolnej na kościół Świętego Michała Archanioła przy Puławskiej.
To jeden z najciekawszych architektonicznie warszawskich kościołów, z lat 50.
A to jeden z najciekawszych warszawskich murali.
Autorem jest włoski artysta z Turynu Pixel Pancho.
Reklama zakładu wulkanizacyjnego przy Dolnej – stoi tam od lat i można powiedzieć „wrosła w krajobraz”.
Czyli znowu trochę wsi w mieście, tym razem na Sielcach, pod skarpą. Ulica Piaseczyńska zaczyna się w centrum tej dzielnicy, przebiega obok wieżowca firmy Jeronimo Martins, czyli kwatery głównej Biedronki, potem obok zabudowań ośrodka sportowego „Warszawianka”, a później stopniowo zamienia się trochę w wiejską drogę. Zostało tu trochę starych zabudowań z czasów, gdy Warszawy tu jeszcze za bardzo nie było.
Opuszczony drewniany budynek w okolicach kortów „Warszawianki”.
Okoliczna zieleń to głównie działki pracownicze, ale w samym ich środku znajdują się dwie uliczki – Bandoski i Jaworowska, gdzie wśród ogródków warzywno-owocowych stoją domy zamieszkałe na stałe, stare i nowe. Jest naprawdę sielsko.
Po drugiej stronie Piaseczyńskiej, za rowem z wodą jest już Park Arkadia, odwiedzony przeze mnie w październiku ubiegłego roku.
Arkadia jest parkiem krajobrazowym, ponieważ znajduje się na skarpie warszawskiej, a ta na całej swojej długości prezentuje się równie efektownie, czy to wśród miejskiej zabudowy (vide: wczorajszy spacer), czy to wśród mniej lub bardziej dzikiej przyrody. W tej okolicy znajdują się dwa chronione fragmenty skarpy – Fragment Skarpy Warszawskiej im. Janusza Kusocińskiego i Fragment Skarpy Warszawskiej im. Czesława Łaszka, oba na granicy Sielc i Wierzbna, głównie na terenach należących do „Warszawianki”.
Na skraju parku.
A państwo dokąd?
Kanał Sielecki w okolicach ul. Sobieskiego i Idzikowskiego.
W tej części Sielc znajdowała się założona w 1866 r. osada Marcelin. Hodowano tu warzywa, a w 1871 r. właściciel, Marceli Czułeński, wybudował tu murowaną willę i założył w niej restaurację, działającą do lat dwudziestych. Dzisiaj ma tu swoją siedzibę Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.
Promenada na Sielcach to park, w którym byłam już we wrześniu ubiegłego roku przy okazji spaceru po Parku Morskie Oko, który płynnie przechodzi właśnie w ten drugi, oraz ulica, która kiedyś była promenadą, ale dzisiaj zastawiona jest samochodami.
Można do nich dojść ulicami Zajączkowską i Pogodną, na których małym odcinku zachowano stary bruk.
ul. Grottgera.
Najbardziej przedwojenna i wielkomiejska ulica Sielc, przypomina już bardziej Stary Mokotów – mieszkał na niej m.in. Kornel Makuszyński.
W czasie Powstania toczyły się tu ciężkie walki.
Na ul. Piaseczyńską przyszło nowe.
Wille na ul. Włoskiej.
Zachodnią granicę Sielc wyznacza skarpa warszawska, więc robi się interesująco.
ul. Wygoda kończy się na przykład tak.
Moim zdaniem potencjał tego miejsca nie został właściwie wykorzystany…
Ul. Boryszewska wije się tu, rozdwaja, by w pewnym miejscu zakończyć się ślepo, trzeba wysiąść z samochodu i dalej iść schodami, a potem, już na Starym Mokotowie, znowu pojawia się jezdnia.
…a gdyby komuś się strzelba zepsuła – to tu! (tzn. na Dolną).