Potok Służewiecki

Follow the course of a burn.

Dzisiaj pierwszy spacer po długiej przerwie, tak więc musiał być długi. Oderwałam się od komputera, telewizora i płynących z nich przygnębiających wieści i ruszyłam szlakiem kolejnego warszawskiego potoku, tym razem naziemnego (przynajmniej w przeważającej części). Zaczęłam mniej więcej w połowie jego biegu.

Potok Służewiecki jeszcze niedawno nazywany był Smródką, jednak dzisiaj raczej nie śmierdzi, choć do czystości też mu daleko. Płynie z Ochoty przez Mokotów, Ursynów i Wilanów i wpada do rzeczki Wilanówki (na chwilę przed jej wpadnięciem do Wisły). Przez większość biegu nie płynie przez jakieś szczególnie atrakcyjne rejony, ale ma swoje momenty.

Miejsce, w którym Potok wypływa spod ul. Rzymowskiego do Stawu Służewieckiego.

Przedtem płynie przez pewien czas przez zamknięty teren Wyścigów Konnych, obok murów aresztu śledczego na Służewcu, pod płytą lotniska na Okęciu… Czyli odwiedza dość interesujące, ale trudno dostępne miejsca.

Staw Służewiecki, zrewitalizowany jakiś czas temu. Przez wiele lat był całkowicie zarośnięty.
Dzisiaj ma nawet molo…
…a także własną elektrownię wodną (o mocy 3 kW). Taka ilość prądu pozwala na zasilenie ok. 50 lamp LED.
Oto ona (elektrownia) w pełnej krasie.
Trochę techniki i fizyki.

Pracująca turbina jest dobrze widoczna, niestety na zdjęciu ginie w mroku prawej komory.

Ostatni rzut oka na staw.
…i wchodzimy do Dolinki Służewieckiej.

Tuż obok biegnie jedna z najbardziej zakorkowanych ulic stolicy. Tymczasem tutaj cisza i spokój. Krajobraz niemalże sielski.

Pozostałości po ostatnich wichurach.
Jesteśmy w mieście…
…i zarazem na wsi.
Pozostałości dawnej wsi Służew – ruiny jednego z gospodarstw przy ul. Tarniny (po której została właściwie jedynie nazwa).
Łabędzie na jednym z licznych stawów nieopodal potoku.

Za Dolinką potok ostro zakręca i zaczyna płynąć przez Stary Służew, obok ulicy Przy Grobli, którą spacerowałam w listopadzie, a potem znów zakręca i płynie wzdłuż ul. Arbuzowej.

Przy tej ulicy charakterystyczne są mostki, którymi co kilkadziesiąt metrów wjeżdża się w kolejne przecznice, a czasem wprost na posesje.
…a czasem pewnie wprost do potoku, stąd ten oto znak drogowy, dość rzadko spotykany w Warszawie.

Ul. Arbuzową docieramy do Al. Wilanowskiej i Miasteczka Wilanów, zwanego też czasem „lemingowem”. W oddali Świątynia Opatrzności, zwana też czasem „wyciskarką do cytryn”.

Chodziłam do liceum w Wilanowie i pamiętam czasy, kiedy w tym miejscu rosła kapusta. (Choć teraz też czasem spotkać można kapuściane głowy).
Okolice wilanowskiego ratusza.
Mostek Zakochanych.
Ej, zakochani, tu nie o to żelastwo chodzi…

Żeby zobaczyć, gdzie dalej płynie Potok Służewiecki, trzeba wykupić bilet.

…ponieważ w tym miejscu, zupełnie bez biletu, wpływa on na teren Królewskich Ogrodów przy Pałacu Jana III Sobieskiego w Wilanowie.

Tak, tak, nieważne, jak się zaczyna – ważne, jak się kończy. Potok Służewiecki kończy w królewskim stylu, płynąc przez park krajobrazowy południowy królewskich ogrodów.

Jeden z 200-letnich parkowych dębów.
Jeszcze efektowna kulminacja w postaci kaskady…
…i docieramy do Jeziora Wilanowskiego.

Potok wypływa potem jeszcze z Jeziora i w postaci Kanału Sobieskiego wpada do Wilanówki, ale tam już nie da się dotrzeć od strony parku. Zresztą po tylu kilometrach pieszej wędrówki nie miałabym już na to siły.

Pałac i jego ogrody to oczywiście temat na osobny spacer.

Opublikowane przez typikalme

Z wykształcenia administratywista i edytor. Z zawodu urzędnik. Z urodzenia (dość już dawnego) warszawianka. Mieszkam (aktualnie) na Żoliborzu. Wychowałam się na Czerniakowie i w Śródmieściu na Ścianie Wschodniej, urodziłam się na Szmulkach, a do liceum chodziłam w Wilanowie. Lubię szwendać się po mieście, pieszo i zbiorkomem. Z aparatem (w telefonie) w pogotowiu. Serce mam po lewej stronie. Namiętnie czytam „Przekrój”. "Typical me" pochodzi z piosenki The Smiths "I Started Something I Couldn't Finish".

2 myśli w temacie “Potok Służewiecki

  1. Spalenizny wojen rzadko docierają za granice. Ich swąd zaczynamy czuć, gdy pojawia się na naszej wycieraczce. Cieszę się, że przynajmniej uchodźców z Ukrainy traktujemy jak ludzi i nie wypychamy do lasu. Oby i nas ktoś przyjął, gdy przyjdzie nam kiedyś uciekać. Bo karma niestety lubi wracać.
    A ten blog i te spacery są ucieczką przed tym wszystkim, nie chcę zwariować przed telewizorem.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: