Przeskakując znowu kawałek Traktu Królewskiego – z okazji Światowego Dnia Dzikiej Przyrody – trafiam do Łazienek, które znajdują się po jego wschodniej stronie w Al. Ujazdowskich. Park-muzeum oczywiście trudno nazwać dzikim, ale ma on parę zakątków, które przynajmniej takie mają udawać. Wśród dziewięciu królewskich ogrodów takie cechy mają ogród naturalistyczny, który odwiedziłam w październiku, oraz dzisiejszy (czy raczej wczorajszy) – ogród romantyczny. Tutejsza „dzikość” została starannie zaprojektowana i zaaranżowana, ale nie odejmuje to jej uroku.
Na początek tutejsze budowle („starożytne” i tajemnicze).




Są i bardziej tajemnicze obiekty.






W parku o tej porze roku i przy tej pogodzie rzeczywiście jest dość szaro, co nie znaczy, że brzydko. Życia i kolorów dodają ptaki.







…to alergicy mogą już szykować chusteczki.
***
Stand looking over the Loch of Belmont in Unst and listen to the pre-migratory courtship of calloos (long-tailed ducks) before they move north to their tundra breeding grounds.
Szetlandzkie jezioro zamieniłam na Łazienkowy staw, lodówki (ptaki, nie te w kuchni) na mandarynki (które co prawda nie zamierzają nigdzie migrować, bo gdzie im będzie lepiej) – i kolejne „lekarstwo” z recepty zaliczone :).