BUW

Czyli ciąg dalszy łażenia po dachach na Powiślu. Łydka po tygodniu wreszcie przestała mnie boleć, więc i spacer przyjemniejszy. Co prawda nadal pobolewają mnie inne gnaty, ale to już jest ból znajomy i oswojony. Chyba jestem już na niego skazana, na tego mojego Małego Bóla. Zgniłożółtego, pokracznego, złośliwego stwora w czerwonym kubraczku.

Dach Biblioteki Uniwersyteckiej nie jest tak ładny, jak ten naprzeciwko, w Centrum Kopernika, ale ma swój ładniejszy ciąg dalszy na poziomie gruntu. Byłby jeszcze ładniejszy, gdyby na każdym kroku nie wystawały mu jakieś ogrodnicze, plastikowe ustrojstwa, głównie gumowe rury, wymieszane z całą resztą bibliotecznej infrastruktury. Mimo wszystko widać, że architekt zieleni się napracował. Czego tu nie ma…

Schody donikąd.

Wyjątkowe brzydactwo.

Opublikowane przez typikalme

Z urodzenia warszawianka. Lubię szwendać się po mieście, pieszo i zbiorkomem. Lubię też chaszcze i chwasty. "Typical me" pochodzi z piosenki The Smiths "I Started Something I Couldn't Finish".

Dodaj komentarz