Ostatnia, ale największa atrakcja Sadów Żoliborskich, czyli tutejszy cmentarz. Wolałam poczekać z odwiedzinami, aż minie Święto Wojska Polskiego i przestaną się tu kręcić służby porządkowe i oficjele.
Miejsce tak nasycone historią, że należałoby mu poświęcić więcej niż jeden spacer i jeden wpis na blogu. Obok żołnierzy – artyści, obok katów – ich ofiary. Wszyscy razem, połączeni przez Kostuchę. Jedni dopieszczeni, obsypani kwiatami, inni zapomniani, ich ogromne mauzolea pokryte zeszłorocznymi liśćmi. Choć i u Bieruta jakieś plastikowe wiązanki. Towarzyszki i towarzysze, generałowie, ministrowie. Identyczne mogiły żołnierzy, pozbawionych indywidualności także po śmierci. Oraz dużo, dużo znanych osób. Ciężko wybrać.




Maanam i Republika na jednym cmentarzu. Ja wolałam Republikę.

Niektóre nagrobki bardzo wyszukane.










Pomnik w sumie nie taki zły, ale miejsce odstręczające, bo grasowały po nim hieny cmentarne.







Komu dzwonią, temu dzwonią,
Mnie nie dzwoni żaden dzwon,
Bo takiemu pijakowi,
Jakie życie, taki zgon, zgon, zgon ta ra ra
Bo takiemu pijakowi,
Jakie życie, taki zgon, zgon, zgon
Księdza do mnie nie wołajcie,
Niech nie robi zbędnych szop,
Tylko ty mi przyjacielu,
Spirytusem głowę skrop, skrop, skrop ta ra ra
Tylko ty mi przyjacielu,
Spirytusem głowę skrop, skrop, skrop.
W piwnicy mnie pochowajcie,
W piwnicy mi kopcie grób
I głowę mi obracajcie,
Tam gdzie jest od beczki szpunt, szpunt, szpunt ta ra ra
I głowę mi obracajcie,
Tam gdzie jest od beczki szpunt, szpunt, szpunt
W jedną rękę kielich dajcie,
W drugą rękę wina dzban
I nade mną zaśpiewajcie:
Umarł pijak ale pan, pan, pan ta ra ra
I nade mną zaśpiewajcie:
Umarł pijak ale pan, pan, pan.
S. Grzesiuk, „Komu dzwonią”.

