Park Sielecki

Oprócz klasyków polskiego kina powstawała tu także Polska Kronika Filmowa.

Na płocie WFDiF kawał historii polskiego kina.

Ulica Zbyszka Cybulskiego jest tuż obok, ale strzeże jej budka strażnika i tabliczka „Teren prywatny”.

Stare, przedwojenne i nowe tabliczki z nazwą ulicy.

„Dom kościelny” to kościół pw. św. Kazimierza.

Park Sielecki.

Tylko jedna alejka, ale park ładny i z paroma ciekawostkami. Jezioro było częścią założonego przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego parku krajobrazowego.

Villa Monaco.

Luksusowy apartamentowiec z jednymi z najdroższych mieszkań w Warszawie. Kręcono tu serial „Bulionerzy”. Wybudowany na terenie dawnego królewskiego Folwarku Sielce. Zachował się tam pałacyk, w którym obecnie mieści się siedziba Konfederacji Lewiatan (dojście od ul. Cybulskiego, z parku jest ledwie widoczny).

Dzisiaj jest Dzień Patrzenia się w Niebo.
Słynne „Szpiegowo” na południowym krańcu parku.

Obiekt miejskich legend – kompleks budynków wybudowany w latach 70. dla rosyjskich dyplomatów. Dawno opuszczony, odzyskany przez Skarb Państwa dopiero po inwazji Rosji na Ukrainę. Trwa festiwal pomysłów, co z nim zrobić. Architektura nie jest zła, położenie fantastyczne, ale budynki są w złym stanie, choć niegdyś były wcale luksusowe (własny klub, przedszkole, sala kinowa, sauna, biblioteka, siłownia, boisko do koszykówki, gabinet dentystyczny, salon fryzjerski i fontanna) [za: architektura.muratorplus.pl].

Marcelin

Krzyż przydrożny na rogu Chełmskiej i Czerniakowskiej.
„Grande Toscano” Igora Mitoraja.

Stoi przed Spectra Art Space Fundacji Rodziny Staraków, czyli „sztuka w korporacji”, z tego co zrozumiałam z ich strony. Wstęp na wystawy wolny.

Ambasada Korei Północnej.
Tak wygląda od frontu.

Koreańczycy z Północy część swojego budynku wynajmują, dlatego brama jest tak szeroko otwarta.

Blok mieszkalny Ambasady Rosji.

Niedawno było o nim głośno, bo na dachu wykryto urządzenia nasłuchowe.

Centrum Handlowe „Panorama”, czyli dyskretny urok lat 90.

Nazywają się pierwszym centrum handlowym w Polsce. Symbol luksusu prosto z 1993 r. Toczy się dyskusja nad wpisaniem go na listę dóbr kultury współczesnej. Funkcjonuje toto nadal siłą bezwładu chyba, bo nikt normalny tam nie robi zakupów.

Obok, rok wcześniej, otwarto pierwszy w Polsce supermarket – Billę. Oho, tam zakupy się robiło, i to często. Gdy postanowiono – już wiele lat temu – Billę zamknąć, by teren pod nią przeznaczyć na coś innego, mieszkańcy Czerniakowa i Sielc gwałtownie protestowali. Na próżno, sklep zamknięto, budynek wyburzono, a na jego terenie dzisiaj wyrasta las… (ten za krzyżem na zdjęciu).

A gdyby ktoś zapomniał o imieninach cioci albo zapragnął się w środku nocy oświadczyć i pilnie potrzebował kwiatków, to na rogu Chełmskiej jest kwiaciarnia całodobowa.

Flashback

Pojechałam zawieźć kluczyk od skrzynki. Gdy się otwiera drzwi wejściowe, wiosną wita tam człowieka taki widok. Przesiedziałam dwie godziny w pustym mieszkaniu…

– Wiesz, myślałam, że mnie nie lubisz. Bolało mnie to, bo uważałam cię za naprawdę wspaniałego chłopaka i cię polubiłam. Nie byłam głupia. Kręcili się przecież wokół mnie różni kolesie, starsi, i wszyscy chcieli tylko jednego. Faceci cały czas się do mnie podwalali. Złościło mnie to. Ale wiedziałam, że z tobą mogę porozmawiać. Naprawdę słuchałeś, byłeś dżentelmenem, a na tym mi zależało. Wiedziałam, że byłeś dla mnie tym jedynym.

Jimowi odjęło mowę.

– Myślałaś, że cię nie lubię? – powiedział w końcu. – Wręcz przeciwnie.

Deena obróciła się i wpatrywała w niego przez dłuższy czas. A potem uśmiechnęła się i lekko szturchnęła go w ramię. Zaciągnęła się głębiej papierosem.

– Jak to pięknie mogło być!

***

Poznałam Jima pewnego mroźnego lutowego dnia w gigantycznym bostońskim Massachusetts General Hospital. Miesiące dokopywania sobie po grillu u Rosaleen zmotywowały go do umówienia się na wizytę. Jim mógł bez problemu żyć dalej tak jak dotąd – stracona miłość, nieudane małżeństwo, mrużenie oczu w jasnym słońcu poniedziałkowego ranka, gdy po kolejnym weekendzie wychodził z domu. Ale po rozmowie z Deeną zdecydował, że dość tego. Nadeszła pora na zmianę. Kiedy opowiedział mi swoją historię, zapytałam go, jak jego zdaniem potoczyłyby się wypadki z Deeną w innych okolicznościach. Chrząknął i wyjrzał przez okno.

– Gdybym postąpił odwrotnie przed tymi wszystkimi laty, moglibyśmy zbliżać się do swojej trzydziestej rocznicy. Chcę czuć się mniej zalękniony, żebym mógł prowadzić prawdziwe życie.

– Słusznie – powiedziałam. – Zrobimy tak, ale może w odwrotnej kolejności? Poczujesz się mniej zalękniony dzięki prowadzeniu prawdziwego życia.

Ellen Hendriksen, „Jak przestać się bać”.

Tylko jednej rzeczy w życiu żałuję bardziej niż tej przeprowadzki. Tej piętnaście lat temu.

Czy to ten słynny pył znad Sahary?

Między Kanałem Czerniakowskim a Siekierkowskim

Na Czerniakowie niewiele było (i jest) atrakcji – na tzw. „drugie osiedle” chodziło się więc na działki (ROD „Czerniaków”) – „na kwiatki”… Wtedy można było wejść, brama była szeroko otwarta. Dzisiaj jest zamykana na klucz i można sobie działki jedynie obejść dookoła. Cóż było robić – obeszłam.

Kanał Czerniakowski.

Kawałek dalej biegnie już podziemnym tunelem – między innymi dokładnie pod boiskiem mojej dawnej szkoły i wypływa w Porcie, też Czerniakowskim, co kiedyś uwieczniłam na zdjęciu. (We wpisie „Cypel Czerniakowski” pisałam, że woda na zdjęciu wypływa z Kanału Piaseczyńskiego, ale pomyliłam się. Ujście Kanału Piaseczyńskiego jest kawałek dalej. No nieważne). Ma on swoje miejsca dzikie, podobno widziano nad nim bobry. (Pozdrawiamy bobry, bo podobno dziś jest ich święto).

U zbiegu Al. Józefa Becka i Czerniakowskiej mieści się CIOP, czyli Centralny Instytut Ochrony Pracy. Na płocie ma on całkiem ciekawą galerię plakatów. Podoba mi się, że skupiają się nie tylko na zagrożeniach fizycznych i nie tylko na stanowiskach robotniczych. W pracy „umysłowej” też można człowieka wykończyć (wiem coś o tym).

…i mój ulubiony:

W perspektywie komin Elektrociepłowni Siekierki.
Kapliczka na Czerniakowskiej.
Pomnik Batalionów Chłopskich.

Sielce – okolice Szpitala Czerniakowskiego

Źle się tu teraz spaceruje z powodu budowy tramwaju do Wilanowa, więc spacer (a zwłaszcza zdjęcia) niezbyt udany – ulice pozagradzane, chodzi się wertepami.

Skwer Chorwacki.
Bar i restauracja „Lotos” – relikt dawnych czasów.

Podobno wciąż można tu zamówić „lornetę z meduzą”. Niedaleko mojego domu istnieje inna knajpa, która przeżyła czasy transformacji (i ma się dobrze) – „Mistrz i Małgorzatka”. W ogóle jest tu swojsko i „warszawsko”. W tych okolicach mieszkał Grzesiuk i trochę czuje się jego ducha.

ul. Nabielaka.
Dom Wystawowy i biurowy firmy Auto-Koncern z 1929 r.

Był tu przed wojną salon samochodowy, sprzedawano głównie Chryslery. Dzisiaj ma tu siedzibę Policja. Od frontu zdjęcia nie dało się zrobić, zresztą budynek przebudowano (a szkoda, bo był dość ciekawy). [za warszawa1939.pl].

Im bliżej Belwederskiej, tym robi się eleganciej. Najbardziej znany tutejszy zabytek – tzw. Czerwona Willa jest w remoncie i nie jest w związku z tym ani trochę czerwona (a raczej w kolorze „różu pompejańskiego”), więc w zastępstwie sąsiadka:

Odnoga tramwaju do Wilanowa.

Kiedyś jeździł tędy tramwaj i nawet znam osoby, które to pamiętają. Potem tory zlikwidowano, żeby teraz je na nowo położyć. Czerniakowską też kiedyś jeździł. Cieszę się, bo lubię ten środek lokomocji, ciekawe tylko, czy jakaś linia będzie jeździć np. w okolice mojej pracy. Byłoby miło.

Siekierki – Międzywale Wisły

Gdzie można się wybrać w tak ciepły i słoneczny świąteczny poniedziałek? Nad Wisłę. Ale nie na jakąś tam kładkę, gdzie przewalają się tłumy warszawiaków, tylko nad dziką (no, prawie…), siekierkowską. Trzy przystanki od domu.

Wał Zawadowski.

Wał przeciwpowodziowy, oddzielający dziką w tym miejscu Wisłę od ogródków działkowych i rozbudowujących się osiedli Siekierek.

Miejsce to należy do Obszaru Natura 2000 „Dolina Środkowej Wisły”.

Siekierki, gdy się tu wprowadzaliśmy w latach 70. przypominały bardziej wieś, niż stołeczną dzielnicę. Teraz teren ten jest zabudowywany nowymi osiedlami, ale miejscami czuć klimat starych Siekierek.

Pomnik upamiętniający desant I Armii Wojska Polskiego we wrześniu 1944 r.
Ujęcie wody powierzchniowej – nieupoważnionym wstęp wzbroniony.

Wchodzę nieupoważniona, bo niedaleko jest punkt widokowy.

Tenże.

Niedaleko jest stacja wodociągów, pełno tu urządzeń wodnych. Pewnie ładnie wygląda to nocą, ale nocą tu nie przyjdę.

W drodze do drugiego punktu widokowego ugrzęzłam niemal po kostki w błocie, na szczęście udało mi się wydostać.

Leśnymi drogami…
…i ścieżynkami…

Z ciekawszych miejsc to jest tu jeszcze…

CBK współpracuje m.in. z Europejską Agencją Kosmiczną, NASA i Uniwersytetem Princeton. Tworzy instrumenty badawcze wysyłane w kosmos na pokładzie satelitów i sond międzyplanetarnych. Powstały tu też pierwsze polskie satelity naukowe „Lem” i „Heweliusz”.

Centrum Astronomiczne im. M. Kopernika – tuż obok.

Czerska i okolice

Poprzynudzam dzisiaj znowu, czyli kolejny spacer po Sielcach, na południe od ul. Gagarina, do Sieleckiej.

Kamienica Bandurskich z lat 30. na ul. Kaszubskiej – niszczeje, choć wpisana jest do rejestru zabytków. Na elewacji ślady po kulach.

Przed wojną i po wojnie była tu piekarnia (sklep), pamiętam zapach chleba i długie kolejki po niego, bo był naprawdę dobry.

Obok były zakłady Wuzetem, czyli Warszawskie Zakłady Mechaniczne, a jeszcze kawałek dalej kino „Czajka” (bodajże) w budynku, który w niczym kina nie przypomina (na salę wchodziło się kilka pięter po schodach). Chodziłam tam na „poranki”.

Redakcja „Gazety Wyborczej” i siedziba „Agory” na Czerskiej.

Kawałek dalej jest budynek dawnego przedszkola (lub raczej chyba żłobka), w którym mieściła się pierwsza siedziba redakcji. Było to w czasach, gdy uczyłam się stenotypii w okolicznym studium policealnym, bardzo interesowałam się polityką i wypatrywałam w żłobkowym ogródku Michnika. „Gazetę” wtedy czytałam codziennie (co było łatwe, bo liczyła niewiele stron), wierzyłam w plan Balcerowicza i generalnie byłam liberałem. Potem mi przeszło i dzisiaj czytam zupełnie inne gazety.

Mural upamiętniający fotoreportera „Gazety” Krzysztofa Millera.

Był m.in. fotoreporterem wojennym, „zaliczył” kilkanaście wojen, popełnił samobójstwo. Cena, jaką płaci się za wrażliwość.

Ceną, jaką płaci się za walkę o prawa lokatorów, eksmitowanych ze swoich mieszkań przez mafię reprywatyzacyjną, jest wywiezienie do Lasu Kabackiego, oblanie naftą i spalenie żywcem. Brzeska mieszkała w tych okolicach, na ul. Nabielaka. Sprawców morderstwa do dzisiaj nie wykryto, śledztwo umorzono.

Narodowy Instytut Leków.

No cóż, gdy się nie ma klasycystycznej willi, to chociaż balkon można przyozdobić.

Chyba wolę to zwierzątko (z daleka myślałam, że to świnka…).

Tapeta z płytkami azulejos na drzwiach budynku LO im. Cervantesa (z oddziałami dwujęzycznymi, hiszpańskimi oczywiście).

Azulejos, które kupiłam sobie w Lizbonie dużo ładniejsze.

A tak w ogóle to Niedzielę Palmową dzisiaj mamy. Za tydzień święta, podobno ma być 22 stopnie. Oby.

Sielce

Czyli powrót do szarej codzienności po dalekich włajażach, czyli krótki spacerek po najbliższej okolicy – niezbyt ciekawej, co tu dużo gadać. Głównie powojenne bloki. Ale coś tam się znalazło, jak zwykle.

Luksusowy apartamentowiec na bazie starej kamienicy na ul. Podchorążych, przy samych Łazienkach.
Jeden z tutejszych galeriowców.

Najciekawiej jest od podwórek.

Intrygujące – zarówno malunki, jak i budynek. Co to w ogóle jest? Komórki do wynajęcia?

Przedwojenna kamienica na ul. Hołówki (po prawej).

Mieszkał w niej Krzysztof Kamil Baczyński – z niej wyszedł do Powstania. Na budynku wisi stosowna tablica.

Jest i stosowny mural: