Pogoda ponura, ale przynajmniej nie leje, dzień wolny – idę. Bo może nieprędko będzie znów okazja.
Wschodnia część zabytkowej Kolonii Lubeckiego (zachodnią obeszłam prawie trzy lata temu, latem, przy okazji „wycieczki” zabytkowym tramwajem na Ochotę), jest nieco mniej okazała niż zachodnia, ale i tak, nawet w ponury styczniowy dzień ma swój urok, jak wszystkie przedwojenne stare warszawskie dzielnice. Osiedle wybudowano w latach 20. i 30. dla warszawskich urzędników. (Hmm, dlaczego dziś nikt nie buduje dla nich takich pięknych osiedli, tylko muszą tułać się po wynajmowanych mieszkaniach?).

Większość osiedla jest ogrodzona, ale można gdzieniegdzie dojrzeć osiedlowe kapliczki.










A gdzie pracowali ci urzędnicy?

Obecnie jest to siedziba Najwyższej Izby Kontroli.

Na murach NIK-u zachowało się wojenne graffiti.


Są to jedyne zachowane w oryginale znaki Polski Walczącej. Odkryte w 2014 r. podczas renowacji gmachu NIK.

Tutaj malowidło całkiem współczesne – na gmachu Teatru Ochoty.
I na koniec trochę styczniowej przyrody, czyli – również zabytkowy – Zieleniec Wielkopolski.


Wsiadam w tramwaj, który zajeżdża tu efektownym zawijasem i wracam do domu.
Dzięki za kanciaste orły i za kotwicę. W Norblinie też ostatnio taką oryginalną widzieliśmy.
PolubieniePolubienie
W Norblinie to zdaje się nie jest oryginał, tylko pozostałość z wystawy z lat 80.
Orły w stylu art deco uwielbiam.
PolubieniePolubione przez 1 osoba