Kładka – konstrukcja usytuowana nad jezdnią albo torami kolejowymi, umożliwiająca pieszym przedostanie się na drugą stronę (SJP).
Może być piesza, może być pieszo-rowerowa, może być widokowa… Może być też taka:

Pomnik upamiętniający drewniany most nad ul. Chłodną, oddzielającą małe i duże getto – tzw. Kładka Pamięci. Przypomina o obłędzie, w jakim pogrążył się świat w czasie II wojny światowej – podzielenie miasta i ludzi w nim mieszkających na dwie części według kryterium rasowego/narodowościowego, wybudowanie w tym celu murów i specjalnych kładek…
A to parę innych pozostałości sprzed wojny – tej dzielnicy już nie ma, na jej miejscu wyrosły w latach 50-tych socrealistyczne kamienice, w latach 70-tych bloki Osiedla za Żelazną Bramą, a w 90-tych paskudne biurowce.







Instalacja artystyczna między domami przy Żelaznej. Ojciec izraelskiego pisarza w czasie wojny ukrywał się przez wiele miesięcy w tak ciasnym pomieszczeniu, że nie można w nim było ani wstać, ani leżeć, tylko siedzieć. Po uwolnieniu z niego nie mógł chodzić i miał zaniki mięśniowe. Trudno w to uwierzyć, ale tako rzecze Wikipedia.
W instalacji – pomimo że w najszerszym miejscu miała ona 122 cm – można było mieszkać (pierwszym mieszkańcem był Etgar Keret). Był tam „salon”, sypialnia, kuchnia i łazienka z prysznicem.
I tu muszę się do czegoś przyznać: pomijając kontekst – fascynują mnie takie miejsca. Jestem fanką mikromieszkań, uwielbiałam oglądać „Małe i wspaniałe” i dużo bym dała, żeby spędzić tydzień w tym domu. Ograniczyć się do niezbędnego minimum, skompaktować się maksymalnie, zagospodarować każdy skrawek powierzchni i umościć się w nim wygodnie (w miarę… :-)). Wiem, chore, ale naprawdę kręcą mnie takie wyzwania. Oczywiście nie na dłuższą metę (chociaż większość dzieciństwa spędziłam w pokoju o powierzchni 6 m kw, i czułam się w nim dobrze).
I brawa dla architekta Jakuba Szczęsnego.