Listopad zaczął się tak, jak powinien się zaczynać szanujący się listopad – mlecznoszarym niebem, mgłą i mżawką. Na cmentarze oddelegowana zostałam tym razem ja (właściwie sama się oddelegowałam), miałam więc okazję poszwendać się trochę po warszawskich nekropoliach, co jak wiadomo lubię ;-). Przy czym o ile wizyta na Cmentarzu Komunalnym Północnym była raczej mordęgą, to Cmentarz Bródnowski jak zwykle nie zawiódł i to z niego pochodzą wszystkie foty.



Na Cmentarzu Bródnowskim spoczywa kilku panów, którzy nieodparcie kojarzą mi się z dzieciństwem (i podróżami):





