Miałam w planach Stare Powązki, ale zaatakowały mnie korzonki (za dużo czołgam się po leśnej ściółce) i najpierw w zeszłą sobotę nie mogłam się wyprostować, potem w niedzielę dla odmiany nie mogłam się zgiąć i w rezultacie przeleżałam cztery dni pracując w łóżku (tj. z łóżka chciałam powiedzieć ;-)). I na stary cmentarz nie poszłam, za to dzisiaj odwiedziłam jeszcze raz cmentarz żoliborski w ramach delegacji rodzinnej Przyjaciela. Przy okazji cyknęłam parę fotek grobów, które nie załapały się na moją fotorelację przed dwoma laty.




Grób, którego dwa lata temu jeszcze nie było, przypominający o okolicznościach tragicznej śmierci człowieka, który pięknie żył i pięknie (o ile w ogóle można tak powiedzieć – choć w tym przypadku myślę, że akurat można) umarł – ratując swojego psiego przyjaciela.



Wiewiórki też mają swoje święta – tzw. Święta Jesiennej Wyżerki, kiedy to dwunogi tłumnie odwiedzają ich ciche i spokojne zazwyczaj miejsce zamieszkania, przynosząc im całe garście orzechów, z których można zrobić zapasy na zimę. Biegają więc od jednego dwunoga do drugiego, przysiadają, patrzą wyczekująco, a gdy dostaną to, czego chcą – od razu lecą to zakopać.