Start bagging Shetland’s 19 Marilyns (they are slightly smaller than Munroes).
Marilyn oznacza wzniesienie dowolnej wielkości, ze spadkiem co najmniej 150 m ze wszystkich stron. Na Szetlandach, podobnie jak na Mazowszu, nie ma gór, ale takich wzniesień mają aż 19. Munroe’sy są trochę większe. W Warszawie niestety trudno nawet o odpowiedniki tych pierwszych, ale postanowiłam iść w ślady peak bagger’ów, czyli „kolekcjonerów szczytów” – nie tych najwyższych, ale tych „z listy”. Np. listy szczytów wszystkich państw europejskich, albo wszystkich polskich województw. Czyli takie „szukanie gór tam, gdzie ich nie ma. W Lubuskiem, na Białorusi czy w Danii” – jak pisze w zimowym „Przekroju” w artykule „Klub wysokopagórski” Adam Robiński. Bardzo spodobał mi się ten pomysł, lubię kolekcjonować różne rzeczy, a kolekcjonowanie przeżyć i osiągnięć też może być fajne. Nawet jeśli ktoś uzna to za idiotyczne, to z pewnością nikt nie zaprzeczy, że – jak pisze Robiński – jest to dobry pretekst do wyjścia z domu (zwłaszcza jeśli od roku siedzi się w nim zamkniętym, pracując zdalnie). Z artykułu można dowiedzieć się też, że podobno pierwszą taką listę wymyślił Szkot sir Hugh Munro (od którego nazwiska wzięły nazwę te większe szkockie górki). Tak pół żartem, pół serio – ciekawe, czy ma z nimi coś wspólnego Marilyn Monroe?
Ma i Warszawa swoją Koronę – czyli zbiór szczytów najwyższych i nie jestem ani pierwszym warszawiakiem, ani pierwszym warszawskim blogerem, który postanowił podjąć to wspinaczkowe wyzwanie. Jest takich ludzi sporo, ale co tam – na Mount Everest też ustawiają się kolejki chętnych – wejdę i ja (na warszawską Koronę oczywiście, nie na Everest). Nie ma tych szczytów co prawda aż 19-tu (ale jest 18 dzielnic plus bonus w postaci powiatu warszawskiego zachodniego, może tak Korona Wszystkich Dzielnic Warszawskich? 🙂 – byłby z tym jednak problem, bo chyba nikt takich najwyższych punktów w każdej dzielnicy jeszcze nie zidentyfikował), ale to nic. Dwie góry – Gnojną Górę (wysokość dokładnie mi nie znana) na Starym Mieście i Kopiec Czerniakowski (121 m n.p.m.) na Czerniakowie już na blogu zdobyłam, pozostały cztery kolejne. Dzisiaj więc Górka Moczydłowska w Parku Moczydło na wolskim Kole. Pochodzenie ma podobne jak Kopiec Czerniakowski, czyli usypana została po wojnie z warszawskich gruzów i śmieci. Potem – do połowy lat 80. miała nawet swój wyciąg narciarski.





Te gwiazdozbiory to jednak tylko nocą. Ale i za dnia na niebie dużo się dziś działo.




Play like an eight year-old! Why not build a den or get together with friends and play the games you used to play outside?
W klasy i tym podobne, owszem, grywało się, ale ja bardziej pamiętam grę w gumę i fikołki na trzepaku. W Parku Na Moczydle można pograć w różne gry podwórkowe (są nawet specjalne tablice informacyjne z regułami), ale wszystkie przeznaczone są dla co najmniej dwojga graczy, a ja byłam sama, więc odpada. Ale dziewczyny ze zdjęcia, na oko dwudziestoletnie, trochę sobie poskakały :). Ja muszę wymyślić inną zabawę godną ośmiolatka. (Chociaż nory na pewno budować nie będę).

Przy parku moczydłowskim są jeszcze obiekty sportowe (m.in. mały stadion) oraz działa pchli targ – ale to w weekendy. Mam z niego szklaną paterę i dzbanek, a raz omal nie kupiłam kociaka.