Ostatnie dni Złotej Polskiej Jesieni i ostatnie dni przed Narodowym Lockdownem.
Lasek Lindego na Starych Bielanach – przez większość roku raczej nieciekawy, teraz ma swoje pięć minut.




Kilkadziesiąt metrów dalej zostaje z niego tylko suche koryto (czy raczej korytko), które zapełnia się tylko podczas deszczu.




Nie ma tu starych ani cennych drzew, ale lasek – położony między bielańskimi osiedlami – daje ciszę i wytchnienie, a w dzień taki jak dzisiaj, słoneczny i wietrzny, jest po prostu cudowny. Rześkie powietrze, uwijające się wszędzie wiewiórki i złoty deszcz liści spadających z drzew przy każdym silniejszym powiewie oraz mokry, złoty, miękki dywan pod stopami. Taką jesień lubię. Niestety, szybkimi krokami zbliża się już jej najgorsze wcielenie…