Czyli kamienne bonsai – tylko Japończycy mogli coś takiego wymyślić. Bonsai, origami, haiku, ikebana, japońskie ogrody i grafika, a teraz to. Suiseki – o tym wcześniej nie słyszałam. Sztuka artystycznego eksponowania kamieni i skał (wykorzystywana również jako uzupełnienie bonsai i ikebany). Jak wszystkie japońskie sztuki ma swoje ściśle ustalone zasady. Kamienie muszą mieć odpowiedni kształt, jakość i materiał, kolor, powierzchnię, wiek i coś, co się nazywa yoseki, czyli muszą być odpowiednio wypielęgnowane. Kamienie się na przemian podlewa, suszy i wystawia na działanie słońca, oczywiście latami. Tak powstaje patyna, nadająca kamieniowi „dojrzałości”.
Jedna z dziesięciu cnót bonsan mówi: Możesz patrzeć na wielkie widoki bez dalekich podróży i to jest chyba istota sztuki zarówno bonsai, jak i suiseki.
Uwielbiam też kontemplacyjność i skupianie się na szczegółach oraz generalnie zasadę „mniej znaczy więcej”, charakterystyczną dla większości japońskich rodzajów sztuk.
W krakowskim Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha można obejrzeć wystawę poświęconą „żywym kamieniom”. Niestety nie można teraz obejrzeć wystawy głównej, bo jest zmiana ekspozycji (o czym nie wiedziałam), ale wycieczki do Krakowa nie uważam za nieudaną. Muszę po prostu przyjechać raz jeszcze. (Informacja praktyczna: uwaga na stopy lub skarpetki – trzeba zdjąć buty).






A to moje domowe suiseki – jak trochę popodlewam…

I jeszcze jedno – to ma również zastosowanie praktyczne, trzymam w nim biżuterię, teraz akurat srebrną bransoletkę kupioną w Sukiennicach:
