Najbardziej magiczne miejsce na Starym Mokotowie. Muzeum Sztuki Filmowej. Chadzałam do niego często w liceum, gdy mieściło się w Śródmieściu na Wspólnej. Dzisiaj mieści się w pięknym budynku na pięknym skwerze, przy pięknej ulicy Narbutta. Kino bez reklam i bez popcornu, za to ze starymi, niewygodnymi fotelami, pasującymi do filmów, też często „niewygodnych”, jak np. „Głowa do wycierania” Lyncha. Na Lyncha nie załapałam się, ale przypomniałam sobie inny film, po którym człowiek długo budzi się jak ze snu.
Ale najpierw zaległości, czyli spacer z zeszłego tygodnia, który mi nie wyszedł.



***
A to już ul. Narbutta.




I skwer Antoniego Słonimskiego.






Iluzjon Filmoteki Narodowej, pod różnymi adresami, działa od 1956 r., nieustannie promując najlepsze kino polskie i światowe. Odbyły się tu setki przeglądów i festiwali. Obecną siedzibę, jako kino „Stolica”, zaprojektował w 1948 r. Mieczysław Piprek. (Oprócz niego również kina „1 Maj” i „Ochota”, które też były już na blogu).


Czyli Australia inaczej.