Czyli kolejny spacer sentymentalny po moich starych śmieciach.

Jajka dziś pomalowałam tylko dwa, bo zapomniałam kupić farbki, reszta w owijkach, które znalazłam w jakiejś szufladzie. Kwiatków też nie zdążyłam kupić, ale wzięłam sekator i na ścieżce za szkołą nacięłam jakichś kwitnących gałązek. I teraz po mieszkaniu rozlazły mi się mrówki. Ale nastrój świąteczny jest.
To nie jedyny mural w okolicy:




Kiedyś widziałam tu niedaleko zaparkowanego garbusa czarnego. Mam gdzieś nawet zdjęcie, ale nie chce mi się szukać. Może to ten sam, tylko przemalowany?


Gdy tu mieszkałam, jakoś nigdy nie zajrzałam. Bliżej miałam bazarek na Racławickiej – tam było mniej snobistycznie.




Wesołych Świąt!