Madryt – Santiago Bernabeu

Jak wspomniałam wcześniej, trafiłyśmy akurat na derby Madrytu. Już dzień przed na ulicach można było spotkać sporo policji, ale po meczu było raczej spokojnie, przynajmniej w „naszej” części miasta. Mecz Atletico z Realem oglądany był w każdej niemal knajpie (dla porządku: Real wygrał).

Santiago Bernabeu.

Stadion akurat jest w przebudowie i wygląda zupełnie inaczej niż na magnesie, który kupiłam kuzynowi (kibicowi zarówno „królewskich”, jak i Barcy). Ale myślę, że się ucieszy, zwłaszcza że kupiłam jeszcze parę innych drobiazgów :-).

Późno nas puścili, więc biegiem do Parque de el Retiro, zanim do reszty się ściemni. Niestety jego największa atrakcja, czyli Pałac Kryształowy, oczywiście był… w remoncie (i nie oświetlony).

Prado też już zamknięte…
To nie nasz hotel niestety.

Głodne byłyśmy tak, że zjadłybyśmy świnię z racicami…

…ale skończyło się na fast-foodzie.

Puerta del Sol.

Symbol miasta – niedźwiedź pod drzewem truskawkowym (nie mającym oczywiście nic wspólnego z truskawkami). Chruścina jagodna (arbutus unedo) należy do rodziny wrzosowatych. Niedźwiedź pojawił się w herbie Madrytu w XIII w., a pomnik na placu – w 1967 r.

Metro.
Można nim dojechać do samego Buenos Aires (ale my wysiadamy w Cuzco).

Opublikowane przez typikalme

Z urodzenia warszawianka. Lubię szwendać się po mieście, pieszo i zbiorkomem. Lubię też chaszcze i chwasty. "Typical me" pochodzi z piosenki The Smiths "I Started Something I Couldn't Finish".

Dodaj komentarz