Madryt – Mercado de San Miguel

Czyli krótka przebieżka po madryckiej starówce przed popołudniowym odlotem do Warszawy. Oczywiście rozpogodziło się (im bliżej wyjazdu, tym robiło się ładniej).

Słońce może i świeci, ale jest za zimno, żeby siedzieć na zewnątrz.

Główny cel naszego spaceru, czyli targ św. Michała.

Obecnie raczej foodhouse, ale z pysznym jedzeniem.

Oliwki, sery, owoce morza, szynki, kiełbasy i słodycze.

Losowo wybrana przekąska – przepyszna.

A tu takie serniczki, nie wiem, czy lokalne, ale w życiu chyba nie jadłam lepszego serniczka, w środku jest taki serek o konsystencji rzadkiego budyniu, wyjada się go łyżeczką… Niestety ciężko go zabrać do samolotu, choć można poprosić o zapakowanie do plastikowego pojemniczka.

Miasto bardzo ładne i ciekawe. Wielkie, ale dobrze skomunikowane (dużo linii metra). Przypomina inne wielkie stolice, jak Paryż czy Rzym, i nie czuje się tu południowego luzu, na ulicach tłoczno, wszyscy się gdzieś śpieszą. Trudno sobie wyrobić zdanie po kilku dniach pobytu, ale ogólnie wrażenia mam dobre.

Opublikowane przez typikalme

Z urodzenia warszawianka. Lubię szwendać się po mieście, pieszo i zbiorkomem. Lubię też chaszcze i chwasty. "Typical me" pochodzi z piosenki The Smiths "I Started Something I Couldn't Finish".

3 myśli na temat “Madryt – Mercado de San Miguel

  1. Zrobiło się tak bardziej glamour😄 Cieszę się, że wyjazd był udany, a i czytający z niego skorzystali!

    Polubienie

Dodaj komentarz