No nie, wyścigów nie będzie, chociaż sezon jeszcze trwa i dzisiaj były nawet jakieś gonitwy, ale na torze wyścigów konnych obowiązuje dress code, a ja nie miałam kapelusza, nie mówiąc o toczku czy fascynatorze. Przede wszystkim jednak tor na Służewcu jest na Ursynowie, nie na Służewcu, który zresztą też nie jest tam, gdzie być powinien, bo jego część włączono do Służewa, przeciw czemu zresztą mieszkańcy protestowali. Niejedyny taki przypadek w Warszawie. Przejdę się więc „na teren” kiedy indziej, gdy dotrę do Ursynowa. Pochwalę się tylko, że na torze byłam już w 2007 r., ale nie na wyścigach, tylko na koncercie Rolling Stonesów, Mick Jagger był wtedy 64-letnim młodzieniaszkiem i skakał po scenie jak nie przymierzając wild horse, choć nie pamiętam, czy wykonywali tę piosenkę.
Ale dzisiaj tylko króciutko okolice.


Główna galeria na baaaardzo długim murze okalającym tory jest od Puławskiej, ale od Al. Wyścigowej też coś się znalazło.



I nie wiem, czy bardziej podoba mi się kapliczka, czy drzewo, pod którym stoi.