Zielona Góra – na zielono

Drugi dzień w Zielonej Górze był bardziej… zielony. Ponieważ poprzedniego dnia naszej wizycie w Palmiarni przeszkodził Pan Prezydent, który urzędował tam z Bachusem, wróciliśmy tam w środę – palmiarni to ja nie odpuszczę.

W Palmiarni urządzono niestety restaurację, co nie bardzo mi się podoba, zamówiliśmy zatem najpierw kawę, a potem udaliśmy się na obchód.

Historia Palmiarni nie jest długa, powstała w latach 60. XX w. i od tamtego czasu kilkakrotnie trzeba ją było rozbudowywać – m.in. z powodu rosnącego tu daktylowca kanaryjskiego, podobno najwyższego w Europie rosnącego pod dachem.

Jest tu kilka akwariów, mieszkają też żółwie.

Egzotyczne rośliny można obejrzeć i z dołu, i z góry – rośnie tu ok. 150 gatunków.

Panorama Zielonej Góry z dachu Palmiarni.

Po zwiedzeniu Palmiarni poszliśmy z powrotem na miasto.

Dawny zakład włókienniczy „Polska Wełna”, obecnie centrum handlowe Focus.
Epitafium na murach konkatedry pw. św. Jadwigi Śląskiej, najstarszej zielonogórskiej świątyni (z XIV lub XV w.)
Winorośle w każdym zakamarku.
…naprawdę w każdym.
Ławka w ogrodzie botanicznym.

Ogrodzik nieduży i o tej porze roku raczej mało spektakularny, ale mocno zadrzewiony i po deszczu jest w nim cudowne powietrze.

Wracamy do centrum, bo zgłodnieliśmy.

Przy piwie (właściwie dwóch) i knedliczkach w knajpie „U Szwejka” przesiedzieliśmy i przegadaliśmy z kuzynem chyba ponad godzinę, tak od serca. Znamy się od lat, ale po raz pierwszy mieliśmy taką okazję i bardzo się do siebie zbliżyliśmy.

A jak piwa (właściwie dwa), to i…

Toaleta damska.
…i męska (zdjęcie dzięki uprzejmości kuzyna rzecz jasna).
Mozaika na murze biblioteki publicznej.

To tutaj na kiermaszu starych książek znalazłam mój skarb:

Niemiecki album „Die Wunder des Lebens” z 1961 r.

Ktoś wystawił na sprzedaż to cudo za 7 zł! Przepiękne ilustracje (z rozkładówkami), fantastyczne zdjęcia. Po niemiecku wprawdzie nie poradzę, chociaż uczyłam się 4 lata, ale… jak się zawezmę…

Opublikowane przez typikalme

Z urodzenia warszawianka. Lubię szwendać się po mieście, pieszo i zbiorkomem. Lubię też chaszcze i chwasty. "Typical me" pochodzi z piosenki The Smiths "I Started Something I Couldn't Finish".

Dodaj komentarz