Uroczysko Chlebów i Zalew w Komorowie

Czyli ucieczka na wieś przed zabawkami Kosiniaka. Od tygodnia pod oknami paradowały mi czołgi i inne rakietnice, napatrzyłam się (i nasłuchałam). Na święto wyniosłam się z dala od parady. Do ogródka, do lasu, nad jezioro, staw i rzeczkę.

W ogrodzie trwa klęska urodzaju.

Ciężko przejść przez ogród nie potykając się o gruszkę albo jabłko. W programie wyjazdu miałam też warsztaty z wekowania gruszek w syropie.

Uroczysko Chlebów.

One nie mają długich weekendów.

Zbiornik retencyjny w Komorowie.

Nad Utratą – to jak dotąd najładniejsze fragmenty tej rzeki, jakie widziałam:

Hodowla pstrąga tęczowego – już nie nad Utratą, ale Raszynką. Można sobie rybkę wybrać, złowić (czy raczej wyłowić) i dać do upieczenia. Ceny jak nad morzem, nie Raszynką, ale rybki smaczne.

Opublikowane przez typikalme

Z urodzenia warszawianka. Lubię szwendać się po mieście, pieszo i zbiorkomem. Lubię też chaszcze i chwasty. "Typical me" pochodzi z piosenki The Smiths "I Started Something I Couldn't Finish".

Dodaj komentarz