Ostatni spacer po Sadybie, już nie mieście-ogrodzie, ale zwykłym osiedlu z lat 70, na północ od ul. św. Bonifacego. Nic nadzwyczajnego, ale przyjemnie mi się tu chodzi, bo przypomina mi ono trochę Sady Żoliborskie, i nie przypadkiem, bo projektantem osiedla była Halina Skibniewska. Są więc ogródki przy blokach, murki i nieduży, skromny park na środku.


W okolicy jest dużo szkół, w tym dwie międzynarodowe:


Jest tu też Instytut Żywności i Żywienia, w którym kiedyś byłam na szkoleniu. Było ciekawie, bo w jego trakcie doszło do męskiego striptizu, czyli rozebrania modela do gatek i podkoszulka celem zaprezentowania prawidłowego pomiaru masy ciała. Model był zdaje się młodym pracownikiem naukowym Instytutu.
Obok Instytutu znajduje się nieduże centrum handlowe, którego główną atrakcją jest trójwymiarowe kino IMAX. Było to pierwsze kino w tej technologii otwarte nie tylko w Polsce, ale w Europie Centralnej (w 2000 r.). Byłam w nim kilka razy, m.in. na pierwszej części „Avatara”. Robi wrażenie, ale szybko się nudzi. (No i jest bardzo drogie). Osobiście wolę skrzypiące fotele obite czerwonym pluszem w jakimś starym kinie studyjnym grającym dobre europejskie filmy.




Ciekawie to wygląda na zdjęciach.
Na szkolenie to bym poszła 😉
PolubieniePolubienie
W szkoleniu brały udział same kobity i trochę było mi żal kolegi dietetyka…
PolubieniePolubione przez 1 osoba