Czyli ostatni spacer po sadybiańskim mieście-ogrodzie. Właściwie poza willami nic tu ciekawego nie ma i ciężko się spaceruje, bo wąskie chodniki pozastawiane są samochodami, ale jest tu zielono, zacisznie i klimatycznie, choć jeszcze ładniej jest być może wieczorem, gdy zapłoną gazowe latarnie, bo i tutaj są one poustawiane.




Domy atrialne mają ogrody na wewnętrznym dziedzińcu (czyli nie trzeba sadzić tui).


Już to tu pisałam, ale powtórzę – za PRL-u potrafiono ładnie budować. Nie mówię, że wszystko, ale zdarzały się prawdziwe perełki.


