Poprzynudzam dzisiaj znowu, czyli kolejny spacer po Sielcach, na południe od ul. Gagarina, do Sieleckiej.

Przed wojną i po wojnie była tu piekarnia (sklep), pamiętam zapach chleba i długie kolejki po niego, bo był naprawdę dobry.
Obok były zakłady Wuzetem, czyli Warszawskie Zakłady Mechaniczne, a jeszcze kawałek dalej kino „Czajka” (bodajże) w budynku, który w niczym kina nie przypomina (na salę wchodziło się kilka pięter po schodach). Chodziłam tam na „poranki”.

Kawałek dalej jest budynek dawnego przedszkola (lub raczej chyba żłobka), w którym mieściła się pierwsza siedziba redakcji. Było to w czasach, gdy uczyłam się stenotypii w okolicznym studium policealnym, bardzo interesowałam się polityką i wypatrywałam w żłobkowym ogródku Michnika. „Gazetę” wtedy czytałam codziennie (co było łatwe, bo liczyła niewiele stron), wierzyłam w plan Balcerowicza i generalnie byłam liberałem. Potem mi przeszło i dzisiaj czytam zupełnie inne gazety.

Był m.in. fotoreporterem wojennym, „zaliczył” kilkanaście wojen, popełnił samobójstwo. Cena, jaką płaci się za wrażliwość.

Ceną, jaką płaci się za walkę o prawa lokatorów, eksmitowanych ze swoich mieszkań przez mafię reprywatyzacyjną, jest wywiezienie do Lasu Kabackiego, oblanie naftą i spalenie żywcem. Brzeska mieszkała w tych okolicach, na ul. Nabielaka. Sprawców morderstwa do dzisiaj nie wykryto, śledztwo umorzono.


No cóż, gdy się nie ma klasycystycznej willi, to chociaż balkon można przyozdobić.

Chyba wolę to zwierzątko (z daleka myślałam, że to świnka…).

Azulejos, które kupiłam sobie w Lizbonie dużo ładniejsze.

A tak w ogóle to Niedzielę Palmową dzisiaj mamy. Za tydzień święta, podobno ma być 22 stopnie. Oby.
Też chodziłam na poranki 🙂 to były czasy!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wcale nie przynudzasz 😀 Wierz mi, z ogromną przyjemnością czytam Twoje fotoreportaże. Bardzo informacyjne!
Oby nie odechciało Ci się pisać…. Serdeczne pozdrowienia
Wilganna
PolubieniePolubienie
Dzięki za miłe słowa, to bardzo mobilizuje, a wena trochę mnie ostatnio opuszcza. Z przynudzaniem chodziło mi też trochę o miejsca – po Lizbonie warszawskie robotnicze dzielnice wydają się mało interesujące, choć staram się i tutaj znaleźć coś ciekawego. Odkrywam na nowo okolice ze swojego dzieciństwa i młodości.
PolubieniePolubienie
Jestem pewna, że tak będzie 🙂 Masz dobre oko i żyłkę reporterską. Pewnie, że to nie Lizbona, ale ma swoje plusy.
Pozdrawiam z Paryża – też krótki wypad, ale jakże intensywny. Tylko ja nie mam takiego zacięcia jak Ty do opisywania wszystkiego….
PolubieniePolubienie