Puf na lodówce…





…czyli przeprowadzka. Połączona z remontem, czyli armageddon do kwadratu. Jestem wykończona fizycznie i psychicznie. Zdjęcia i spacery lutowe – jak widać na załączonym. Nowe mieszkanie mi się nie podoba, ale do mojej kończącej dziś 85 lat mamy (sto lat!) idę minutę, a nie tłukę się godzinę przez całą Warszawę. Za zachodami słońca i ścianą zieleni za oknem na Żoliborzu będę jednak bardzo, bardzo tęsknić.
Za to obecny widok z okna przypomina mi, gdzie mieszkam :-).


Chaszcze na obrzeżach osiedla, które znam od dzieciństwa. Moje ulubione miejsce w nowym miejscu. Wiosna lutowa w pełni. Spacery po Dolnym Mokotowie przede mną. Są tu fajne miejsca też…
Musisz cierpliwie czekać, aż kurz opadnie, a każda rzecz znajdzie swoje miejsce. Zazieleni się i będzie pięknie.
Zabrałaś ze sobą na pamiątkę kaczuszkę z Żoliborza?
PolubieniePolubienie
Kaczuszkę nie, ale zabrałam balkonowego żółwia.
Pewnie tak, pewnie za jakiś czas się przyzwyczaję, jak zwykle. Na razie mam depresję poprzeprowadzkową.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Domyślam się, też przeprowadzałam się wiele razy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba