Czyli spacer z domu do Komisji Wyborczej. Najbliższą widzę wprawdzie z okna i mam do niej jakieś 100 m, ale do mojej mam… 100 razy dalej. Tako rzecze Wujek Google – dokładnie 10 km. Jednak mimo darmowej dzisiaj komunikacji miejskiej postanowiłam na wybory IŚĆ, bo ostatnio znowu cienko u mnie ze spacerami. Niestety wymiękłam na 8. kilometrze, bo założyłam po raz pierwszy jesienne buty i nieprzyzwyczajone stopy dały mi się we znaki w okolicach Pomnika Sapera. Mimo to spacer trasą wytyczoną przez Google’a był całkiem przyjemny, choć wszystkie mijane miejsca na Spacerniaku już były.








Jeszcze rzut oka na Stare Miasto i schodzę nad Wisłę.










Ale jesień zapowiada się gorąca, choć niekoniecznie pogodowo. Poszłyśmy, zagłosowałyśmy, zrobiłyśmy, co można było. U wyjścia złapali mnie jeszcze exitpollowcy – ciekawe, co się okaże…