Łazienki raz jeszcze

Ostatni spacer po Łazienkach – tym razem ogród geometryczny, ogród XIX wieku, ogród włoski i ogród królewski – o zmierzchu. O zmierzchu, ponieważ z okazji zbliżającej się defilady wojaków Warszawa od wczoraj była kompletnie zablokowana i dojazd do królewskich ogrodów zajął mi prawie 1,5 godziny (normalnie 0,5).

Jutrzenka o zmierzchu (ogród geometryczny).

Wesele w Nowej Oranżerii.
Zegar słoneczny Adama Myjaka (już nie działa).
Rzeźba na tyłach Oranżerii.
Tankred i Klorynda w ogrodzie włoskim.

Czyli nieszczęsny kochanek chwilę po omyłkowym zabiciu ukochanej w czasie bitwy – Klorynda walczyła niestety po przeciwnej stronie. (Historia z poematu „Jerozolima wyzwolona” Torquato Tasso z 1581 r.).

„Latarnik” w ogrodzie włoskim.
Bachantka, inaczej menada (towarzyszka Dionizosa) przed Pałacem na Wyspie.
Z drugiej strony – tańczący satyr.

Przed królewskim pałacem przechadzają się królewskie kury.

Stara Kordegarda, czyli wartownia.
Paderewski przed Podchorążówką.
Ogniste barwy to zasługa Fridy Kahlo.

Na wystawę nie zdążyłam i już się nie dowiem, czy podoba mi się malarstwo meksykańskiej artystki.

Opublikowane przez typikalme

Z urodzenia warszawianka. Lubię szwendać się po mieście, pieszo i zbiorkomem. Lubię też chaszcze i chwasty. "Typical me" pochodzi z piosenki The Smiths "I Started Something I Couldn't Finish".

Dodaj komentarz