

Może upolowały je włóczące się po ogrodzie głuche koty (nie działają na nie ultradźwiękowe odstraszacze).

Było ich sześć, ale trzy niechcący zgniotłam, macając w dziupli po omacku – były bardzo delikatne.




…i unosimy paluszek…

Zdjęcie może nienajlepsze, ale nie jest to blog kulinarny. Uwieczniłam, bo boskie było.

A czemu nie?
I taki początek lata to ja rozumiem.