Wiśniówka

Explore some geology…

Czynny kamieniołom niedaleko Kielc, w którym można poczuć się jak na wakacjach w Grecji, Turcji lub innym kraju śródziemnomorskim. Państwowy Instytut Geologiczny podaje, że jest to wyjątkowe w skali europejskiej stanowisko, w którym można obserwować skały kambryjskie i prawdopodobnie tremadockie, w których zapisane są liczne i zróżnicowane struktury tektoniczne oraz mineralizacja żyłowa. Jest to także jedno z nielicznych stanowisk występowania wawelitów i waryscytów. My jednak obserwowaliśmy głównie przepiękne widoki. Nieeksploatowana już część kamieniołomu została bowiem zalana wodą, która ze względu na skład chemiczny skał mieni się szmaragdem i turkusem, co zaowocowało nazwaniem tego miejsca Szmaragdową Doliną. Średnia głębokość sztucznego jeziora to 5-6 metrów (maksymalnie 17), widoczność w wodzie waha się od 4 do 8 metrów. Na dnie w wielu miejscach znajdują się zalane całkowicie lub częściowo drzewa, tworząc „podwodny las”. Nie ma tu zdaje się ryb, ale widzieliśmy jedną kaczkę, więc jakieś życie, przynajmniej roślinne, chyba tu jest. Kamieniołom otoczony jest pięknym, choć nieco zaśmieconym lasem. Na brzeg jeziora da się zejść (są filmiki na YouTubie), ale trzeba wiedzieć gdzie i kiedy. My nie wiedzieliśmy, więc oglądaliśmy panoramy z góry, ale to nam w zupełności wystarczyło.

Ale od początku…

Jako niezmotoryzowani, w celu dojazdu na miejsce wybraliśmy się oczywiście na kielecki dworzec autobusowy, który – nie ma to tamto – robi wrażenie.

Autobus i współpasażerów mieliśmy nie taki fajny, jak na tej rzeźbie, ale przynajmniej nie trzeba było długo czekać.

Dotarliśmy na miejsce po niecałej pół godzinie i po zasięgnięciu języka u miejscowych odnaleźliśmy dość skutecznie zamaskowane wejście na teren kopalni. I po krótkiej wspinaczce ujrzeliśmy to…

Co kilkadziesiąt metrów ustawione są takie tabliczki, z których nikt sobie nic nie robi – wydeptane ścieżki, ślady po ogniskach a także drewniana wiata, najwyraźniej wykonana w czynie społecznym przez miejscowych miłośników biesiadowania w pięknych okolicznościach przyrody – świadczą o tym dobitnie. Teren jest jednak niebezpieczny, łatwo skręcić sobie kark, jeśli się nie uważa. Dobrym pomysłem jest też zabranie porządnych butów do trekkingu.

Zrobiłam około 180 zdjęć – około połowy z nich to zdjęcia takie, jak powyżej – nie ma ani jednego, które nie wyszłoby ładnie. No po prostu cudnie tam jest, ale jezioro i zbocza wokół niego to jeszcze nie wszystko. Jest jeszcze las.

…a w lesie mchy, wrzosy, mnóstwo jagód, poziomki…

Notice the Sphagnum moss under your feet – this powerful little plants has made most of the peat in Shetland and helps tackle climate change.

…widłaki…

… i inne tzw. poszycie:

…i nie tylko…

Las jest piękny, niedaleko rośnie dąb Bartek (za daleko jednak dla nas na jednodniową wycieczkę).

Można w nim też spotkać tajemnicze budowle obrośnięte paprociami…

…od góry dosyć niebezpieczne…

Hop! Hop! Jest tam kto?!

…a także różne głazy małe i duże…

Jeszcze ostatni rzut oka na jezioro…

…i niestety trzeba wracać.

Wrócimy w świętokrzyskie na pewno. Następna destynacja – tetrapody, a raczej ich miejscówka w Zachełmiu.

Opublikowane przez typikalme

Z wykształcenia administratywista i edytor. Z zawodu urzędnik. Z urodzenia (dość już dawnego) warszawianka. Mieszkam (aktualnie) na Żoliborzu. Wychowałam się na Czerniakowie i w Śródmieściu na Ścianie Wschodniej, urodziłam się na Szmulkach, a do liceum chodziłam w Wilanowie. Lubię szwendać się po mieście, pieszo i zbiorkomem. Z aparatem (w telefonie) w pogotowiu. Serce mam po lewej stronie. Namiętnie czytam „Przekrój”. "Typical me" pochodzi z piosenki The Smiths "I Started Something I Couldn't Finish".

2 myśli w temacie “Wiśniówka

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: