Nie robię żadnych planów, żadnych postanowień. Ostatni rok pokazał, jaki ma to sens. Wydaje nam się, że mamy nad wszystkim – światem, własnym życiem – kontrolę, a okazuje się, że nie mamy jej wcale. Postanowiłam być płatkiem śniegu, pyłkiem, płatkiem jabłoni, dmuchawcem, ptasim piórkiem, babim latem, wyschniętym liściem – dryfować i dać się unosić powietrznym prądom i zawirowaniom – w rytmie pór roku. Zobaczymy, gdzie wiatr mnie poniesie.
***
Nie żeby nie było jakichś sugestii… Mój niezawodny Best Friend znów zadbał o mój rozwój, tym razem „artystyczny”… : ) Oto mój spóźniony (z powodu smutnych okoliczności) prezent urodzinowo-gwiazdkowy – ta-daam…!

Sztaluga, farby akrylowe, pastele, węgiel, 15 pędzli, paleta, blok rysunkowy, klipsy do papieru, 3 panele malarskie i jeszcze takie coś do przycinania, np. roślinek (inna historia). Oraz mydło w żelu z 37 traw syberyjskich (pięknie pachnie). Plus krem na noc i miseczka z kotem, ale to już od kogoś innego. Jestem z lekka oszołomiona.