








Wybierając się wczoraj na rowerową przejażdżkę odkryłam, że w moich spodniach widnieje wielka, przetarta dziura. Musiałam więc wbić się w ciasne rurki, w których nie za wygodnie się jeździ, co skończyło się wypierniczeniem na leśnej drodze. A dzisiaj, chcąc nie chcąc, musiałam przejechać się do Arkadii celem nabycia nowej pary portek. Mój krokomierz obwieścił mi radośnie, że zrobiłam ponad siedem tysięcy kroków, ale ja dziękuję bardzo za takie spacery. Kręciłam się po tej galerii jak – za przeproszeniem – gówno w przeręblu, ale nie udało mi się znaleźć odpowiednich dla mnie bojówek. Kupiłam jednak cztery pary innych spodni, bo ostatnio z nimi u mnie krucho i mam nadzieję, że to starczy na parę lat.
Dlatego dzisiaj tylko powtórka z rozrywki, czyli lipcowe foty, które nie przeszły selekcji.